Stoimy. Nawet latami - w kolejce na zabieg ortopedyczny. Tygodniami - do dobrego dentysty. Godzinami - w urzędach. To wszystko w bólu. A z dziką satysfakcją? Po promocyjne łupy na przykład...
<!** Image 3 align=right alt="Image 122919" sub="Jak za dawnych czasów. Grudniowa kolejka do Centrum Diabetologii i Endokrynologii w Bydgoszczy. Fot. Tadeusz Pawłowski">Pani Halina Wojnowska ma 68 lat i już się w życiu nastała. W kolejce czekała na mieszkanie spółdzielcze i telefon (to latami), po meble, lodówkę, pralkę i telewizor (na zapisy). Wystawała jedzenie dla rodziny, mydło, papier toaletowy, rajstopy. - Od trzech lata już stać w zasadzie nigdzie nie mogę, ze względu na nogi. Gdybym była zdrowa, to stanęłabym po coś z promocji. Jak w „Biedronce” rzucili na przykład tanie zabawki przed świętami, to kolejki się ustawiały. Nie dałam rady, a chciałam stanąć dla wnuków - ubolewa seniorka.
Czeka za to na wizytę u ortopedy. Jej termin przypada dokładnie za 49 dni. To niewiele. Jeśli okaże się, że konieczny jest zabieg, czekać będzie wielokrotnie dłużej.
Kolejka do kolejki
Prawdziwy koszmar mogą przeżyć pacjenci, którym placówki medyczne wyznaczają jeden termin jako dzień zapisów do specjalistów. Czasem na kwartał, czasem na cały rok. Tłumy godzinami czekające, by zapisać się w kolejce do kolejki, wystawały już i w toruńskim Citomedzie, Centrum Onkologii w Bydgoszczy i szpitalu im. Jurasza. Po sugestiach NFZ system zapisów zmieniono.
Pacjent zarejestrowany szczęśliwym się jeszcze w żadnym wypadku czuć nie może. Bo terminy wizyt często są bardzo odległe. Na wszczepienie protezy stawu biodrowego czeka się w naszym regionie (przy sprzyjających wiatrach) około dwóch lat. Przy stawie kolanowym - jeszcze dłużej. Długo czeka się też na zabiegi okulistyczne, chociażby na operację zaćmy: od półtora roku do dwóch lat. Co innego, gdy zdecydujemy się na operację prywatną. W toruńskim Matopacie (placówka Opatrunków) cena zabiegu wynosi 3-6 tys. zł, a czeka się najwyżej miesiąc.
<!** reklama>Rekordem do niedawna było w Kujawsko- Pomorskiem sześcioletnie oczekiwanie na endoprotezoplastykę stawu biodrowego w jednym z miasteczek. Jak doniósł kilka dni temu „Rynek Medyczny”, urzędnicy z NFZ ustalili prawdziwe przyczyny kolejek: chorzy zapisywali się do kilku szpitali jednocześnie, a gdy dostali się na operację, to nie informowali o tym innych lecznic i pozostawali w nich na liście oczekujących. W ten sposób blokowali miejsce innym.
Porządek z pacjentami
Żeby uporządkować bałagan, centrala funduszu zażądała od wszystkich szpitali wykonujących endoprotezoplastykę przesyłania na bieżąco danych pacjentów. Listy oczekujących są w Warszawie weryfikowane. Jeśli okaże się, że ktoś jest zapisany w kilku szpitalach, dostaje pismo z informacją, że musi wybrać jedną z placówek. Podobno efekty w postaci znacznie krótszego okresu oczekiwania już są.
Nadal codziennością są kolejki do okienek pocztowych, bankowych i w innych instytucjach, choć teoretycznie wiele płatności można już załatwiać przez Internet. Dla oszczędności jednak starsi rodacy potrafią środkami komunikacji miejskiej przemierzać pół miasta, by zaoszczędzić na przelewie i osobiście zapłacić rachunek, np. w zakładzie energetycznym. Poczta z drugiej strony przeżywa kłopoty kadrowe, stąd czynnych okienek jest mniej, a ogonki dłuższe.
- W kolejkach czeka się też do punktów obsługi klienta w wielu bankach. Osobiście takie czekanie zaliczyć musiałem ostatnio w Zachodnim Banku WBK - mówi Artur Rzepka, rzecznik toruńskiej policji.
Kolejki wpisane są też w rejestrowanie pojazdów, załatwianie paszportów w sezonie letnim i dziesiątki innych urzędowych sytuacji. I choć urzędnicy uszczęśliwiają nas racjonalizacjami, takimi jak telefoniczne zapisy na określony termin, czekać i tak jakoś nadal trzeba.
Stoję, bo lubię
Są jednak kolejki, w których stanie wyzwala w nas całkiem pozytywne emocje. Po ulubione pieczywo z piekarni na placu Piastowskim w Bydgoszczy czy z ul. Podmurnej w Toruniu klienci stają bez bólu.
Prawdziwa satysfakcję sprawić może też nawet kilkugodzinne oczekiwanie na otwarcie nowego sklepu (pamiętacie Państwo tłumy przy debiutach Media Markt?), albo dostawę szczególnego towaru. Przykładem są panie polujące na okazje w lumpeksach. - W moim ulubionym second handzie świeża dostawa jest co wtorek rano. Pierwsi łapią się na najlepsze sztuki - tłumaczy Anita, polująca na ciuszki w Toruniu.