Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta ogień

Fot. Dariusz Bloch, Tekst Piotr Schutta
Uparła się, że zostanie strażaczką. Ale nie taką, jakich jest najwięcej - siedzącą za biurkiem i odbierającą telefony o pożarach. Postanowiła, że będzie te pożary gasić, czy to się facetom podoba, czy nie.

Uparła się, że zostanie strażaczką. Ale nie taką, jakich jest najwięcej - siedzącą za biurkiem i odbierającą telefony o pożarach. Postanowiła, że będzie te pożary gasić, czy to się facetom podoba, czy nie.

Image 35866- Kolejna nawiedzona - śmieją się zawodowi strażacy.

Materiał na strażaka można podobno rozpoznać po ruchach. - Albo ktoś jest dupa, albo nie - dodają dosadnie instruktorzy.

Poligon Szkoły Podoficerskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Ostatnie dni kursu podstawowego. Na placu wyglądającym jak samochodowy szrot grupka kursantów mozoli się nad sprzętem hydraulicznym. Nożyce, rozpieraki, podnośniki - ciężkie zabawki, które mogą uratować czyjeś życie.

<!** reklama right>Postać w strażackim kombinezonie pochyla się nad wrakiem spłaszczonego poloneza i ważącymi 8 kilogramów nożycami rozcina fragment karoserii. Po zakończeniu ćwiczenia postać odsłania przyłbicę hełmu. To kobieta.

Brat, zawodowy strażak, kręcił z dezaprobatą głową. Ojciec, naczelnik ochotniczej straży pożarnej, nie mówił nic, tylko się uśmiechał. A ona się zawzięła i przez miesiąc ganiała na mrozie po górach, ćwicząc kondycję. Potem podeszła do egzaminów w śląskiej straży, na których połamała sobie zęby większość facetów - ze 160 osób testy sprawnościowe, psychotesty i badania lekarskie przeszło 8 mężczyzn i jedna kobieta. Tak trafiła do Bydgoszczy, na szkolenie, które musi przejść każdy, kto chce pracować w straży.

Joanna Bochenek z Brudzowic koło Tarnowskich Gór. Wysoka szatynka o wyrazistych oczach. 23 lata, mocny uścisk dłoni, czarujący uśmiech i dyplom inżyniera Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Ambitna, odważna i wysportowana.

- Myślę, że udowodniłam sobie i wykładowcom, że można mnie doceniać za to, co robię, a nie za to jak wyglądam - mówi czesząc przed lustrem włosy kilka dni przed końcem kursu.

Image 35867Wykładowcy i koledzy kursanci mieli z nią problem. Nie dlatego, że w wielu sytuacjach była sprawniejsza od nich, nie z powodu niezwykłej dociekliwości, nie przez wyróżnianie się zaangażowaniem - w ciężkich warunkach nie zachowywała się jak słaba kobieta.

- W ogóle się nie cykała. Gdzie ją posłałeś, tam szła - mówią instruktorzy.

- Była zła, jeśli nie dostała takiego samego zadania jak mężczyzna - dodaje Sławomir Tobolski, kierownik kursu.

W komorze ćwiczeń nic nie widać. Całe pomieszczenie wypełnia dym, osłona hełmu jest zaparowana, temperatura dochodzi do 400 stopni Celsjusza. Nie są to prawdziwe warunki bojowe, ale nawet w tej symulowanej sytuacji niektórzy nie wytrzymują.

- Czasami trzeba iść po takiego delikwenta, bo zabłądził w labiryncie, a kończy mu się powietrze. My ich uprzedzamy, że tutaj to jest zabawa. W normalnych warunkach jest większy stres. Presja czasu, widok zmasakrowanych ciał. Tam decyzje trzeba podejmować błyskawicznie, bo w samochodzie, który się rozcina, siedzą ranni ludzie i jęczą z bólu - mówi starszy instruktor Andrzej Prokopiuk.

Image 35868Są dwie prawdy o kobietach w polskiej straży pożarnej. Ta oficjalna, oparta na statystykach, z których wynika, że z racji pełnionych funkcji około osiemdziesiąt pań powinno brać udział w działaniach bojowych. I ta mniej popularna, której żaden strażak nie chce firmować swoim nazwiskiem.

- Jest nacisk, żeby kobiety nie jeździły do akcji. A jeśli już dostaną przydział do podziału bojowego, to sadza się je za biurkiem na stanowisku kierowania, żeby przyjmowały telefony - mówi strażak z wieloletnim stażem. Słyszał o kobiecych zastępach, ale w ochotniczej straży pożarnej. Mówi, że kobiety jeżdżące do pożarów w zawodowej straży można policzyć na palcach jednej ręki.

- Jest w Łodzi pani kapitan, która dowodzi sekcją, jest w Żarach dziewczyna kierująca wozem bojowym - wylicza.

- Brałem udział w akcji dowodzonej przez naszą kapitan. Słowa podziwu - mówi Piotr Cholajda, komendant PSP w Łodzi. Dodaje, że jego podwładna wniosła do straży nowinki techniczne stosowane w Europie.

- Kobiety wyjątkowo rozumieją potrzebę ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Uczą się, kiedy faceci wolą iść na piwo - mówi jeden ze strażaków.

Mężczyźni nie lubią się do tego przyznawać, ale obecność kobiety w sekcji bojowej zmienia wszystko. Faceci z jednej strony łagodnieją i mniej używają łaciny, a jednocześnie wzmaga się u nich chęć rywalizacji i zaimponowania kobiecie, a przy okazji pokazania, że to jednak męski zawód. Ciemna strona medalu to seksistowskie żarty podawane w formie bardziej lub mniej żenujących aluzji w stylu: „Ta babka jest chętna do wszystkiego”. Największy problem jest jednak bardziej przyziemny. To brak warunków socjalno-bytowych dla kobiet strażaków. Większość jednostek w Polsce nie ma możliwości technicznych i pieniędzy na stworzenie osobnych sypialni dla pań i łazienek.

Joanna Bochenek wróciła po kursie do swojej macierzystej jednostki w Tarnowskich Górach, gdzie miała trafić do podziału bojowego.

- Nie mamy warunków sanitarnych. Trafi do służby kontrolno-rozpoznawczej. Będzie chodziła do zakładów pracy na kontrole - ubolewa komendant Marian Mieleńczuk, ale nic nie poradzi. Może za dwa lata... Jeśli znajdą się pieniądze.

Zobacz galerię: Kobieta ogień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!