Było wiele emocji, wzajemnych oskarżeń oraz spotkań w gabinetach i na ulicy. Dziś jednak można powiedzieć niemal na pewno, że to koniec. Inowrocław ma przejąć na własność kładkę pakoską.
<!** Image 2 align=right alt="Image 97229" sub="Wszystko wskazuje na to, że po kilku tygodniach kłótni, protestów i rozmów kładką pakoską przechodzić będzie już można bez łamania prawa. Najbardziej z takiego obrotu sprawy cieszą się mieszkańcy, wcześniej odcięci od miasta Fot. Jarosław Hejenkowski">Trwające ponad miesiąc zamieszanie ma zostać dziś zakończone decyzją inowrocławskich radnych. Mają oni zadecydować, że dotąd bezpański obiekt będzie miał wreszcie administratora. Ma być nim Inowrocław.
- Miasto zadeklarowało wolę przejęcia tego obiektu, jednakże przywrócenie go do takiego stanu, aby nie stwarzał zagrożeń dla ludzi, a także ruchu kolejowego odbywającego się pod nim, wymaga znacznych nakładów, które byłyby dużym obciążeniem dla naszego budżetu - ocenia prezydent Ryszard Brejza.
Liczy on jednak na wywiązanie się obietnic partycypacji w kosztach, które złożyli wojewoda Rafał Bruski, starosta Tadeusz Majewski oraz wójt gminy Lech Skarbiński.
<!** reklama>Kładka pakoska jest przechodzącym nad torami kolejowymi mostem, łączącym osiedle Nowe z domami i firmami przy drodze wylotowej na Pakość. Od dziesięciu lat nie ma ona zarządcy, bowiem w chwili powstawania powiatów konstrukcja nie została przypisana żadnemu samorządowi. W ostatnich latach toczył się spór sądowy, który miał wskazać zarządcę, ale nawet Temidzie to się nie udało.
W sierpniu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Mariusz Linettej zamknął kładkę oceniając, że jej stan zagraża osobom przez nią przechodzącym. Tym samym, formalnie odciął od miasta kilkaset osób. Inowrocławianie jednak, narażając się na mandaty łamali zakaz, bo w innym przypadku mieliby do pokonania dodatkowych pięć kilometrów drogi.
- Wierzę, że problem zostanie rozwiązany i jak będę szedł na kolędę, to właśnie tamtędy. W całej sprawie zauważono most, to nie dostrzeżono ludzi - stwierdził kilkanaście dni temu na spotkaniu otwartym w sprawie kładki proboszcz pobliskiej parafii, ksiądz Antoni Balcerzak.
Dziś jego marzenie powinno się spełnić. Projekt przejęcia kładki pakoskiej przez miasto może być teoretycznie zawetowany przez radnych, ale to bardzo mało prawdopodobne. Wielu z nich bowiem wcześniej otwarcie deklarowało pomoc i przychylność w rozwiązaniu kłopotów kilkuset mieszkańców mających domy i pracujących po drugiej stronie torów kolejowych.