Odbierając przesyłkę poleconą, trzeba złożyć podpis. Tak też musiał uczynić wczoraj prezydent Ryszard Brejza. Doręczycielem dokumentów był wojewoda Rafał Bruski.
<!** Image 3 align=right alt="Image 137253" sub="Ryszard Brejza witał Rafała Bruskiego z otwartymi ramionami. Fot. Jarosław Hejenkowski
">Wojewoda Rafał Bruski doręczył wczoraj rano dokument, według którego miasto otrzymuje grunty pod mostkiem, łączącym osiedle Nowe z domami przy wylotówce na Pakość. Przekazanie dokumentów odbyło się na środku mostka.
O konstrukcji wiszącej nad torami kolejowymi pisaliśmy już wielokrotnie. Kilkadziesiąt lat temu korzystały z niej samochody, później nie wytrzymywała już ciężaru coraz masywniejszych aut i teraz jeździ się po mostku tylko rowerami lub chodzi pieszo. Budowla jednak niszczała i nikt nie kwapił się do jej naprawy. Bo w 1999 roku, kiedy tworzono powiaty, jakiś niedbały urzędnik nie wpisał jej do rejestru. Tak kładka zawisła w administracyjnej próżni.
<!** reklama>- To stało się na skutek błędu sprzed dziesięciu lat. Wtedy nie prowadzono dokładnej ewidencji - pytany przez „Express” Rafał Bruski nie widzi możliwości znalezienia winnego.
<!** Image 4 align=right alt="Image 137253" sub="Ten drugi jednak okazał się skrupulatnym doręczycielem i kazał prezydentowi złożyć parafkę, potwierdzającą dostarczenie dokumentu Fot. Jarosław Hejenkowski
">Wojewoda wszedł na kładkę po raz drugi w życiu. Rok temu uczestniczył w spotkaniu z kilkudziesięcioma mieszkańcami, których niemal uwięziono w ich dzielnicy. Latem ubiegłego roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Mariusz Linettej zamknął obiekt ze względu na zły stan techniczny, a mieszkańcy ul. Pakoskiej oraz pracujący w jej okolicach ludzie zostali odcięci od miasta.
Po kilkunastu dniach mostek otwarto, ale problem braku właściciela pozostał. Do wczoraj. - Potrzebuje on wielu nakładów i wierzę, że deklaracje o remontach zostaną spełnione – mówi Rafał Bruski, który sam starał się sprawdzić zakątki kładki i próbował nawet, czy da się zejść bocznymi schodami wprost na tory kolejowe.
Jednym z najbardziej uradowanych decyzją będzie zapewne proboszcz parafii św. Józefa, Antoni Balcerzak. - Wierzę, że problem zostanie rozwiązany i jak będę szedł na kolędę, to tym mostem - mówił ponad rok temu na spotkaniu z mieszkańcami.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137253" >Jednak dopiero teraz jego apel został wysłuchany. Wydaje się z kolei, że najmniej wczorajszym spotkaniem „na najwyższym szczeblu” przejęli się ludzie korzystający z mostka. - Panie, od trzydziestu lat nim chodzę i jak go zamknęli, to też chodziłem, więc nie będę sobie głowy zawracał tym, że znalazła właściciela - ocenia spotkanie jeden z inowrocławian spotkanych przy kładce.
Kładka pakoska
- formalnie nie miała właściciela od 10 lat. Do takiego stanu doszło wskutek błędu urzędniczego w momencie powstawania powiatów
- ponad rok temu wojewoda obiecał, że przekaże obiekt miastu, bo zarówno Zarząd Dróg Wojewódzkich jak i powiat go nie chcą