Tak zwana „specustawa”, krytykowana nie tylko przez władze miasta, mogła doprowadzić do „spontanicznego” powstawania inwestycji niezgodnych z miejscowym planem zagospodarowania i - w większości - z życzeniami sąsiadów. W Bydgoszczy udało się już po raz drugi (i drugi w Fordonie) odeprzeć te zakusy. Za każdym razem towarzyszyły im gorące protesty obywateli.
Co ważne, sprzeciw rady oparty został nie tylko o ten zrozumiały i oczywisty ruch oddolny, brak zgody mieszkańców, ale formalne i racjonalne przesłanki techniczne i urbanistyczne. I, co równie ważne, trzymanie się przepisów pozwala również inwestorowi bić się o swoje racje: może się odwołać do sądu administracyjnego. Jak to się skończy w Fordonie?... Decyzja - powtórzę - będzie ważna nie tylko dla fordonian.
Konferencja nt. umorzenia sprawy wieszania europosłów
