https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już 50 lat temu Bydgoszcz była stolicą żużla

Marcin Karpiński
Pół wieku temu drużyna Gwardii zapoczątkowała piękny okres w dziejach bydgoskiego klubu. Rajmund Świtała doskonale pamięta drogę po pierwszy mistrzowski tytuł.

Pół wieku temu drużyna Gwardii zapoczątkowała piękny okres w dziejach bydgoskiego klubu. Rajmund Świtała doskonale pamięta drogę po pierwszy mistrzowski tytuł.

<!** Image 2 align=right alt="Image 5022" >Na początku była Gwardia, która na tamte czasy miała bardzo mocny skład. Jan Malinowski, bracia Norbert i Rajmund Świtałowie, Mieczysław Połukard, Zbigniew Raniszewski i Bolesław Bonin, tworzyli drużynę, która w1955 roku okazała się rewelacją rozgrywek.

Z tamtej ekipy żyją już tylko Jan Malinowski (mieszka w Niemczech) i Rajmund Świtała, który pomaga młodym adeptom w prywatnej szkółce żużlowej w Gnieźnie. Z panem Rajmundem wspominaliśmy właśnie ten pierwszy, upragniony złoty medal w rywalizacji klubowej.

- Wszystko układało się po naszej myśli, ale to były inne czasy... - wzdycha starszy z braci Świtałów. - Ze zrozumiałych względów, nie było wtenczas takiego dostępu do sprzętu, jak dzisiaj. Kiedy jeździliśmy z bratem w Kolejarzu Rawicz, jeden motocykl przypadał na dwóch zawodników. Sami musieliśmy załatwiać opony i części. W Gwardii było troszeczkę lepiej. Jednak na bydgoskim torze jeździło nam się świetnie. Z bratem byliśmy prawie bezkonkurencyjni. We Wrocławiu potrafiliśmy zdobyć 20 punktów, a pozostali koledzy piętnaście. Znaliśmy sposób na pokonywanie rywali. Ja „trzymałem się” blisko krawężnika i blokowałem przeciwników, Norbert pędził przy bandzie. To skutkowało dobrymi wynikami. A braki sprzętowe nadrabialiśmy umiejętnościami...

Bracia Świtałowie zawsze jeździli bardzo widowiskowo. W jednym z meczów zdarzyło im się jechać złączeni jak bracia syjamscy. Przy wyjściu z prostej Norbert wsadził nogę w motocykl Rajmunda i tak przejechali razem cały wiraż. Dopiero na prostej zorientowali się, że tak dalej nie da rady.

W 1955 roku gwardziści wyprzedzili Kolejarza Rawicz, Spójnię Wrocław, Budowlanych Warszawa, Unię Leszno i CWKS Warszawa.

- Dobrym posunięciem było sprowadzenie z Wrocławia Mieczysława Połukarda - przypomina Rajmund Świtała. - Już w pierwszym meczu rozgromiliśmy CWKS, potem na wyjeździe zwyciężyliśmy Kolejarza, w którym wcześniej z bratem zdobywaliśmy punkty i wszyscy chcieli nas zobaczyć. Najtrudniej było pokonać leszczyńską Unią, ale i na nią znaleźliśmy taktykę. Nasze występy oglądały komplety publiczności. Za mistrzostwo dostaliśmy rosyjskie zegarki i to było wszystko...

Norbert Świtała po kilku sezonach spędzonych w Bydgoszczy, przeprowadził się do Gniezna. Rajmund był wierny Polonii do końca kariery. W 1972 roku, po 25 latach startów, zakończył czynne uprawianie sportu żużlowego.

- Mam ogromną satysfakcję, że od tamtego czasu Polonia nieprzerwanie rywalizuje w pierwszej lidze. Że początki były z moim udziałem... - nie ukrywa wzruszenia. - Oczywiście, wierzę, że tamten sukces uda się w pewien sposób uczcić w tym roku przez drużyną Zdzisława Ruteckiego. Wygrana w dwumeczu z Unią Tarnów jest przecież możliwa. Czuję się jeszcze na siłach i rewanżowe spotkanie w Bydgoszczy chcę obejrzeć na żywo. By znowu... świętować tytuł mistrza Polski!

Wybrane dla Ciebie

Szpital Eskulap w Osielsku zaprasza na Dzień Matki ze zdrowiem

Szpital Eskulap w Osielsku zaprasza na Dzień Matki ze zdrowiem

Świat stanął u progu nowej wojny. Izrael szykuje się do ataku

Świat stanął u progu nowej wojny. Izrael szykuje się do ataku

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski