I to pozwoliło mi przede wszystkim na czas otrząsnąć się z szoku, wywołanego różnicą cen najmu między Bydgoszczą a Poznaniem.
Na czas, bo gdy inni zaczęli dopiero przeczesywać portale z ofertami, mnie się już udało znaleźć lokal z wieloma zaletami, wśród których bardzo istotną była ta, że czynsz nie miał ukrytych dopłat.
PRZECZYTAJ:Za dach nad głową trzeba dopłacić
Z relacji innych wynikało potem, że w tej cenie można było mieć już co najwyżej lokale na peryferiach. A i tak daleko im było do niewysokich proporcjonalnie czynszów bydgoskich. I szczęśliwie daleko do szybowania Gdańska czy kosmosu Warszawy.