https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak zostałem sędzią Sądu Najwyższego [MOJE TRZY PO TRZY Z PLUSEM]

Artur Szczepański
Gdy dowiedziałem się, że szukają sędziów do Sądu Najwyższego, natychmiast się zgłosiłem. Od lat marzyłem, by zostać sędzią, a zasiadanie w Sądzie Najwyższym uznałem za spełnienie swych wieloletnich, a nawet dziecięcych, marzeń, kiedy to na podwórku urządzaliśmy pokazowe procesy zdrajców ulicy i dzielnicy, podczas których zapadały ciężkie wyroki z torturami, których nie wyklucza przecież sam wiceminister Jaki.

Jako przebiegły liberał szybko skalkulowałem - rażąco niskie wymagania, brak doświadczenia, niewielu kandydatów, brak fałszywej solidarności zawodowej, niezłe wynagrodzenie i, co najważniejsze, miernota sprawiły, iż zasiadłem przed komisją rekrutacyjną w dwuosobowym składzie, złożonej z prokuratora i początkującej w zawodzie sędzi sądu okręgowego w Małkini.
- Czy miał pan do czynienia z orzecznictwem? - zapytano.
- Uchowaj Boże - zaprzeczyłem, podkreślając niezbędne przywiązanie do wiary ojców.
- Prawem zainteresowałem się parę dni temu, ale mogę doczytać - kontynuowałem, starając się nie dopuścić do dalszych pytań - choć nie widzę takiej potrzeby.
- Jaka jest pana opinia na temat prawa rzymskiego ? - sędzia zadała podchwytliwe pytanie o zagranicę.
- O nie, wyłącznie prawo polskie; i boskie ma się rozumieć - zadeklamowałem pewnie.

Zasiadanie w Sądzie Najwyższym uznałem za spełnienie dziecięcych marzeń, kiedy to na pod-wórku urządzaliśmy pokazowe procesy zdrajców ulicy i dzielnicy

Po krótkiej przerwie, w której jakby od niechcenia udowadniałem swoją mierność oraz głupkowatość, dwójka egzaminatorów wznowiła przesłuchanie. Zaczął prokurator: - Przedstawił pan życiorys, z którego wynika, iż jest pan miernotą i oportunistą, jakich mało, załączył też pan tajną listę osób popierających pańską kandydaturę. Zastrzegając pełną dyskrecję, czy mógłby pan ujawnić choć dwa nazwiska z tej listy.
- Pani Pawłowicz i pan Tarczyński - rzuciłem od niechcenia.
- To wiele tłumaczy - wtrąciła sędzia. - Chcielibyśmy, aby pan wiedział, że jeżeli chodzi o poziom miernoty oraz serwilizmu, ma pan w kraju, mimo sporych osiągnięć, silną konkurencję. A na koniec pytanie z zakresu religii. Ile zna pan przykazań boskich.
Spodziewałem się tego pytania! Odpowiedziałem nie mniej podchwytliwym pytaniem: - Mam odpowiadać w liczbach arabskich czy rzymskich?
Sędzia i prokurator wstali pod wrażeniem mojej celnej riposty, gratulując mi nieoficjalnie mianowania na sędziego Sądu Najwyższego. Pobrałem togę i perukę, ta druga ma nas, jak powiedział minister Ziobro na ślubowaniu, odróżniać od sędziów z tzw. starego rozdania.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jedź sie utopić
nad morze...
K
Krzyś
no cóż państwo Prawa i Sprawiedliwości. Prawo można w nocy uchwalić i wydrukować podpisane wcześniej na Żoliborzu a sprawiedliwość musi być po naszej stronie-cytując klasyków.Obywatelu nie jesteś bezpieczny obraduje Sejm
G
Gość
Pewnie chciałby też być dożywotnio naczelnym EB. Już młodziutki ZMP-owiec Romann Jasiakiewicz zawiesił sobie czerwony zwis męski i paradował u sąsiadów po UMK.
Widać, że przykład oddolnie od drobnomieszczańskiego kamienicznika poprzez Szczapęnaczelną, trafił aż POd strzechę Sądu Najwyższego.
d
drewno-szczapę
Będzie Alleluja i do przodu na Sąd Ostateczny z naczelnym jurgieltnikiem EB do towarzystwa spawaczowi Jaruzelowi. Belzebub w piekle już czeka na obacwajów z wrzącą smołą Kociołka Stasi...a. Łba swego łysego nie wytkniecie.
k
kloss
Winszuję wszystkim kandydatom do SN i życzę im zdanego egzaminu u Prof. Pawłowicz. Będę się przyglądał i pamiętał to wydarzenie. Choć "Cyrk Monty Pytona" już ma wiele lat - to w Polsce kręcą dalsze odcinki, czekamy na odcinek "RADA DZIWNYCH KANDYDATÓW".
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski