https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak zostać narodem wybranym?

Jak nauczał pewien grecki mądrala, katastrofy bywają piękne. Szczególnie, kiedy podziwiamy je bezpiecznie i z lotu ptaka.

Gdy ogląda się premierowy hit "San Andreas", też można rozdziawić buźkę z zachwytu nad pięknem efektów specjalnych. Ale i gorzko zapłakać nad durnotą fabuły.

Zresztą z kinem katastroficznym tak już jest, że z roku na rok coraz bardziej urocza jest strona wizualna, a coraz bardziej infantylna sama opowieść. Dawno, dawno temu, w czasach "Trzęsienia ziemi" też nie były to dzieła wyszukane intelektualnie, ale budowane z typowych, przyzwoitych klisz. Ot, mieliśmy kataklizm w tle i perypetie odpowiednio dobranej gromadki ludzi w obliczu ekstremalnego zagrożenia. Był więc prywatny strach, odwaga, ale i nadużywanie władzy czy pazerność. Młodym, pięknym i dobrym zwykle udawało się przetrwać, a ginęli źli albo starzy.

W "San Andreas" też niby mamy ten schemat, tyle że gromadka bohaterów to raptem jednej rodzina i para młodzianków. Każdy jest tu jak wycięty z płaskiej tekturki, więc już na początku wiemy, co się z nim stanie. Ale nie byłoby nawet czasu na niuanse, bo na plan pierwszy wyłazi tło - naprawdę widowiskowy kataklizm, czyli rozrywane mosty, walące się wieżowce, szalejące tsunami i rozstępująca się ziemia.
A ta ziemia trzęsie się oczywiście w Kalifornii i to tak, jak nigdy dotąd. Chaos panuje niezwykły, a dzielny strażak, weteran amerykańskich wojen, wyrusza na poszukiwania swojej rodziny - żony w Los Angeles i córy w San Francisco.

Cóż, jednego chyba można Amerykanom pozazdrościć - tego nieprawdopodobnego patriotycznego zadęcia i wiary w siebie, jako naród wybrany. Bo w "San Andreas" mamy i powiewający gwiaździsty sztandar na koniec, i nadymanie się oraz narodowe zaklinanie - po ciężkiej próbie będziemy silniejsi, jeszcze wspanialej budując amerykańskie cnoty. Gdyby taki film ktoś zmajstrował o Polsce i Polakach, rodacy zabiliby go śmiechem. I to jest niestety nasz problem.CP

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marudziciel
Szanowny Panie Redaktorze, co niby jest naszym problemem? Umiejętność patrzenia na siebie z dystansem i zdolność do krytycznej samooceny? Duma z bycia Polakiem, naszej historii, kultury nie przysłonięta obłudnym PRem, tandetną propagandą dla przygłupich mas i hasłami mającymi wszystko wyjaśniać i usprawiedliwiać jednocześnie zastępującymi samodzielne myślenie ? Bardzo dziękuje za taki „problem”. Cnoty amerykańskie, Panie Redaktorze, to jest w mojej ocenie dość zabawne sformułowanie. Mówimy o kraju, który: szpieguje wszystkich bez wyjątku; prowadzi wojny w obronie własnych interesów w wielu zakątkach świata;, jako jedyny na świecie użył broni atomowej itd. Może faktycznie jest to świetne wyjście dla władz USA, by patriotyzm sprowadzać do wyniosłych haseł, częstego śpiewania hymnu i machania flagą przy każdej okazji. Bo gdyby ten ich patriotyzm był bardziej jak nasz, polski, umożliwiający refleksję i myślenie, to pewnie trzeba by było zmienić całe imperialistyczne podejście USA do reszty świata. A to by mogło oznaczać może i więcej cnoty ale i mniej kasy i władzy. Cnota nie jest aż tak cenna w dzisiejszych czasach.
I
Icek
Panie redaktorze, troszkę pan zagalopował się. Naród wybrany jest tylko jeden, to ten od kóz i chrzczenia scyzorykiem.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski