Rajca Jacek Boluk-Sobolewski, wymieniany jako kandydat na burmistrza Kowalewa Pomorskiego, zorganizował uczniom wycieczkę do własnej apteki. W miasteczku zawrzało.
<!** Image 2 align=right alt="Image 141845" sub="Zdjęcia z wycieczki do apteki można obejrzeć na stronie podstawówki Fot. Adam Zakrzewski">O sprawie dowiadujemy się od osób z kręgów zbliżonych do obecnego burmistrza Andrzeja Grabowskiego. To rekordzista, rządzący miastem od kilkudziesięciu lat (wcześniej był naczelnikiem). A radny jest zdecydowanie młodszy, przedsiębiorczy, a na dodatek przewodniczy zawiązanemu tu niedawno kołu Platformy Obywatelskiej. Jeśli burmistrz ma się kogoś obawiać, to jego.
Mamo, kup mi te cukiereczki...
Jacek Boluk-Sobolewski szkołę podstawową sponsoruje od 6 lat. Starszy syn już ją opuścił, ale w szeregi pierwszaków wkroczył drugi. Sponsoring więc trwa. Radny drugą kadencję piastuje z wyboru funkcję przewodniczącego Rady Rodziców. W grudniu zaprosił klasę swojego synka do apteki.
Relację z wycieczki, bogato ilustrowaną, obejrzeć można na stronie internetowej podstawówki.
„Uczniowie zobaczyli, co jest sprzedawane w aptece. Obserwowali, jak obsługuje się klientów. Obejrzeli pomieszczenia na zapleczu, gdzie przygotowuje się lekarstwa na zamówienie, przechowuje leki w niskiej temperaturze, przyjmuje towar” - czytamy. Obdarowani zostali plastrami, a później wzięli udział w konkursie plastycznym „Wizyta w aptece”.
<!** reklama>- Niektórym rodzicom to się podoba. Dziecko wraca do domu i mówi: „Mamo, jeśli mnie kochasz i chcesz żebym był zdrowy, to kupuj mi te cukierki z witaminą C”. To nakręcenie klientów aptece i firmom farmaceutycznym. Aż się nie chce wierzyć, że radny korzysta z takich metod - grzmią kręgi zbliżone do burmistrza.
Radny jest zaskoczony. Mówi, że z inicjatywą wycieczki wystąpiła wychowawczyni klasy. Podkreśla, że intencje miał czyste: po prostu lubi dzieci. Co ważne, wszyscy rodzice przed wizytą wyrazili na nią zgodę.
- Cel marketingowy? Polityczny? Zapewniam, ze to fałszywe tropy. Nie szukam klientów ani wśród dzieci, ani przez nie - wśród ich rodziców. Nie zabiegam w ten sposób o sympatię wyborców. Oczywiście, chciałbym, aby akurat moją aptekę klienci w Kowalewie odwiedzali najchętniej, ale nie posuwam się do nieetycznych działań - podkreśla Jacek Boluk-Sobolewski. - Dzieci zapoznały się u mnie z lekami i przyrządami aptekarskimi, ale czy jest w tym coś złego? Miały wcześniej wycieczkę do prywatnej piekarni.
W miasteczku są trzy apteki. Dwie prowadzone są przez rodzinę Boluk-Sobolewskich. Właścicielka trzeciej na razie nie chce oficjalnie mówić, co o tym wszystkim sądzi.
Biedna oświata nie wybrzydza
Benedykt Mroziński, dyrektor szkoły, mówi, że funkcjonowanie w czasach gospodarki wolnorynkowej, sponsoringu, konkurencji etc. to jak stąpanie po polu minowym.
- Pan radny od lat jest naszym sponsorem. Trudno mi powiedzieć, jakie naprawdę miał intencje, ale każda podobna inicjatywa rodzica - przedsiębiorcy, służąca uatrakcyjnieniu procesu edukacyjnego, jest u mnie mile widziana - mówi. - Nie widzę też niczego zdrożnego w tym, że radny dawał dzieciom prezenty. Skoro go na to stać?
Dyrektor pyta, czy szkoła ma się zamykać na firmy? - Nie zamierzam tego robić, jeśli za sprawa ich ofert możemy zrobić naszym dzieciom dobrze - kończy.