Niektórzy ludzie potrafią przeczytać 300-stronicową książkę, w 10-15 minut. Znana jest anegdota o bibliotekarzu, który na dobranoc czytał po cztery-pięć książek.
<!** Image 2 align=right alt="Image 108877" sub="Mistrzostwa pamięci, Bydgoszcz, luty 2007. Rywalizowano o wyjazd do Londynu i udział w mistrzostwach świata / Fot. Tadeusz Pawłowski">Czy taki człowiek to rzadki przypadek geniuszu, czy też przykład wykorzystywania możliwości mózgu, które u większości ludzi pozostają w uśpieniu? Tego nie rozstrzygniemy. Jednak wiadomo, że ludzie nie wykorzystują wielu możliwości swojego umysłu. Na przykład: w szkole uczymy się składać literki w całość i rozpoznawać cały wyraz, tak że nie musimy go czytać literka po literce. Dzięki temu przeciętna osoba czyta tekst z prędkością 400 słów na minutę i zapamiętuje około 60 procent danych. Wydaje się nam to kresem możliwości i dziwimy się, że ktoś czyta grubą książkę przez godzinę. W XIV wieku ludzie dziwili się, że William Ockham (wielki angielski filozof, o którym opowiadają m.in. film i książka pt. „Imię róży”) potrafi czytać nie poruszając wargami. Czytano bowiem wtedy jedynie na głos lub szeptem.
Dziś wiadomo, że po odpowiednim treningu człowiek jest w stanie obejmować jednym aktem uwagi nie tylko pojedyncze słowa, ale całe zdania, akapity, a niektórzy nawet - całe stronice. W ten sposób tempo czytania przeciętnej osoby rośnie do 1000 - 1500 słów na minutę bez uszczerbku dla zrozumienia tekstu.
<!** reklama>Z czego zrobiony jest Księżyc?
Czytanie, uczenie się i wiele innych procesów umysłowych opiera się na zapamiętywaniu informacji. Najczęściej aby coś zapamiętać, po prostu to powtarzamy. To sposób skuteczny, ale nudny. Są inne metody, dzięki którym, przy nakładzie takiego samego czasu i wysiłku, zapamiętamy znacznie więcej.
Oto przykład jedne z nich. Proszę się nauczyć na pamięć takich zbitek literowych:are-szy-noi-bor-zts-ejc-yżę-isK.
Okazuje się to niezmiernie trudne, nudne a i bezsensowne. Istnieje jednak sposób, by nauczyć się tych literek na pamięć w ciągu 10 sekund (!) i zapamiętać na tak długo, jak tylko się zechce. Jaki? Wystarczy je przeczytać od tyłu i podzielić na nieco inne części. Jeśli ktoś tak uczyni, to (prócz zdobycia informacji o tym, z czego jest... zrobiony Księżyc!) przekona się, że sprawne zapamiętywanie zależy w dużej mierze od podzielenia materiału na sensowne porcje i zrozumienia go.
Bolesław Chrobry w windzie
Istnieje kilka innych sztuczek zwiększających skuteczność zapamiętywania (mnemotechnik). Jedną z nich jest tzw. technika miejsc, odkryta przez starożytnego poetę, podobno pierwszego człowieka, który utrzymywał się z pisania wierszy, Simonidesa (Symonidesa).
Simonides zabawiał pewnego dnia biesiadników na przyjęciu deklamowaniem wiersza. Gdy recytował utwór, przechadzał się między słuchaczami. Po zakończeniu poematu wyszedł z sali i właśnie wtedy, z powodu krótkiego trzęsienia ziemi, zawaliła się powała pomieszczenia. Wszyscy biesiadnicy zostali zmiażdżeni i byli tak zmasakrowani, że rodziny nie potrafiły zidentyfikować ciał. Simonides rozpoznał jednak wszystkich z łatwością. Zaczął jeszcze raz recytować swój poemat, przechodząc tę samą drogę co podczas uczty. Mijając ciała przypomniał sobie imiona wszystkich zmasakrowanych gości.
„Technika miejsc” jest stosowana wtedy, gdy chcemy zapamiętać jakieś informacje w określonej kolejności (np. wszystkich prezydentów Polski czy najważniejsze wydarzenia potopu szwedzkiego). Powinniśmy wyobrazić sobie dobrze znaną drogę (np. z domu do najbliższego sklepu) a następnie ustawić przy niej w wyobraźni określone napisy lub osoby. Na przykład: „Wychodzę z domu, a przy drzwiach stoi Mieszko Pierwszy. Otwieram windę a tu w kącie kucnął sobie Bolesław Chrobry i zjada pieczoną kurę. Wychodzę z bloku i kogo widzę? Mieszko II Lambert w szatach króla gra z dziewczynkami w klasy”. W ten sposób z łatwością zapamiętam wszystkich królów Polski w odpowiedniej kolejności. Mogę też wymieniać ich z równą łatwością od pierwszego do ostatniego, od końca czy od środka. Jeśli ktoś nie zna tej techniki, będzie myślał, że jestem obdarzony fenomenalną pamięcią. Technika miejsc pokazuje, że uczenie się wcale nie musi być uciążliwe. Wiele osób jest przekonanych, że im więcej wysiłku włoży w uczenie się, tym więcej zapamięta. Psycholodzy wykonali jednak wiele eksperymentów, które udowodniły, że to nieprawda.
Dobrze zorganizowane
Intensywność wysiłku nie ma szczególnego znaczenia dla ilości zapamiętanych informacji (co nie znaczy, że można wszystko zapamiętać bez nakładu pracy!). Tym, co naprawdę się liczy, jest sposób zorganizowania informacji.
Wszystkie te odkrycia zaowocowały stworzeniem kilku istotnych zaleceń efektywnego uczenia się i zapamiętywania. Oto one.
Należy się uczyć etapami. Więcej zapamiętasz, ucząc się po godzinie przez trzy dni niż przez trzy godziny w jeden dzień, gdyż podczas wypoczynku i snu mózg „przerabia” to, co poznaliśmy w dzień.
Zaczynaj od informacji najciekawszych i najbardziej ogólnych.
Kojarz nowe dane z tymi, które już pamiętasz. Użyteczne są wszystkie skojarzenia, jakie przyjdą ci do głowy (najlepsze okazują się te „głupie”). Im jest ich więcej, im bardziej obrazowe, tym lepiej.
Po 40 - 60 minutach mózg zaczyna się męczyć, a wydajność jego pracy znacznie spada (dlatego lekcje w szkołach trwają 45 minut). Dlatego należy stosować przerwy w nauce (wystarczy około 10 minut).
Każdy ma pory dnia i okoliczności, w których najłatwiej się uczy. Warto obserwować siebie i zauważyć, kiedy nauka przychodzi nam najłatwiej. Rano? Gdy jest posprzątane? Przy muzyce?
Ucz się na głos, jakbyś komuś tłumaczył to, czego się uczysz.
Rysuj, nie tylko notuj i pisz - im więcej kolorowych mazaków użyjesz, tym lepiej.
Zanim zaczniesz, zastanów się, na jakie pytania chcesz znać odpowiedź po nauczeniu się całego materiału.
Najpierw nauka a potem zabawa! Jeśli robisz odwrotnie, nauka staje się dla ciebie karą i przymusem.
Dr Marcin Florkowski jest psychologiem, adiunktem na Uniwersytecie Zielonogórskim, a także diagnostą i terapeutą w poradni psychologiczno-pedagogicznej.