<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >„Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi być zimno!” - mówi w filmie Barei najbardziej znany na świecie palacz CO do tajemniczej Administracji. I okazuje się, że każdy to niby wie, ale każdego to za każdym razem dziwi...
Zapowiedzi, że w czwartek znacznie się obniży temperatura i spadnie śnieg, były tematem towarzyskich rozmów już od kilku dni. Wyciągaliśmy czapki i szale. Z obawą patrzyliśmy w okna i... Stało się. Zrazu nieśmiało, ale rozpędzało się i sypało. A potem miotało samochodami po uliczkach miast. I ludzie zaczęli tradycyjnie dzwonić do redakcji. W sposób przewidywalny do tego stopnia, że zachowywaliśmy spokój godny palacza z „Misia”. Czytelnicy mówią, że przecież można to było przewidzieć, że to nie do zniesienia, że taki mały w końcu śnieżek może tak utrudniać jazdę, że w całym Fordonie i na drodze do centrum trudno było rano uświadczyć choćby jeden specjalistyczny wóz. Że się auta (na zimowych oponach) ślizgają po bruku Dworcowej...
<!** reklama>Ale - jak sprawozdawały naszym reporterom odpowiednie służby - wszystko w Bydgoszczy i okolicach było w najlepszym porządku. Nic nikogo nie zaskoczyło i sprawnie radzono sobie z odśnieżaniem, posypywaniem i odgarnianiem. Z tego wniosek, że nasze marudzenie na komfort jazdy przypomina jęki wspomnianej Administracji i tak powinno być potraktowane.
Wypada się więc tylko cieszyć, że jesteśmy sobie miastem szczęśliwie położonym dość zachodnio i nieprzesadnej wielkości. Za jakieś grzechy, taka Warszawa (i tak zwyczajowo zakorkowana i nieprzejezdna), jest systematycznie nękana w tym sezonie naprawdę śmiałymi opadami. Ten wczorajszy sprawił, że samochody nie mogły się na głównych drogach rozbujać do prędkości większej niż 30 kilometrów na godzinę i sztaby kryzysowe apelowały, by przenieść się do komunikacji miejskiej. Nic to, że autobusy tejże miały do 80 minut spóźnienia. Lepiej dotrzeć do pracy późno niż w ogóle. W końcu - jak jest zima... I tak dalej. W tym kontekście nasze bydgoskie, małostkowe narzekania, naprawdę brzmią cienko.