Film, o którym piszę, nosi tytuł „Powstaniec 1863” i opowiada o niezwykłym uczestniku powstania styczniowego – Stanisławie Brzósce. Księdzu, który nie tylko był naczelnym kapelanem powstania na Podlasiu i dosłużył się w nim stopnia generała, ale też trwał w oporze najdłużej, do wiosny 1865 roku. Zdradzony, został wreszcie ujęty przez carskich sołdatów razem z wiernym adiutantem. Powieszono go podczas publicznej egzekucji w Sokołowie Podlaskim, by w ten sposób postraszyć Polaków z Podlasia. Skutek był jednak przeciwny do zamierzonego. Ksiądz stał się kultowym bohaterem walki o niepodległość, a fragmenty szubienicy, na której zawisł, traktowano niczym relikwie.
Bydgoszczaninem, głównym twórcą „Powstańca 1863”, jest Tadeusz Syka, syn Edwarda Syki, znanego bydgoskiego przedsiębiorcy, współzałożyciela i honorowego prezesa Stowarzyszenia Bydgoska Starówka. Pierwszy swój film fabularny – „Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie” - Tadeusz Syka wyreżyserował i wyprodukował przed trzema laty. Do udziału w swym najnowszym dziele zaprosił kilku bardzo zasłużonych aktorów. Drugoplanową, ale ważna rolę starego wiarusa zagrał Daniel Olbrychski, znacznie większe role – Olgierd Łukaszewicz jako biskup janowsko-podlaski i Cezary Pazura jako wysoki rosyjski urzędnik, namiestnik cara na Podlasiu.
Dla młodszych widzów największą gwiazdą w obsadzie jest jednak filmowy ks. Brzóska - Sebastian Fabijański, znany jako „Alterboy” aktor, raper, a ostatnio także bijący się w klatce freak fighter. Freak fighter w roli charyzmatycznego księdza spisał się całkiem nieźle. Na tłumy w salach kinowych „Powstaniec 1863” nie może jednak liczyć (na niedzielnym seansie obejrzałem ów film wespół z 15 widzami). Za sprawą skromnego budżetu w filmie brakuje widowiskowych scen batalistycznych, wspomaganych efektami specjalnymi. Sporo jest za to wzruszeń i patriotycznego patosu.
