Koło się więc jakby domyka, bo jeśli nie pojawi się więcej chętnych, to nie będzie za co narciarskiej górki rozbudować i niezbyt imponujący budżet LPKiW stanie się przychylniejszy innym pilnym celom, w tym zoo.
Czy opłaca się dopłacać do czegoś, co w tych warunkach atmosferycznych służy zainteresowanym (jak w minionym sezonie) dziesięć dni? Lepiej pewnie już nie będzie (z pogodą). Czy to oznacza powolne osuwanie się myślęcińskiej atrakcji w niebyt?...