I co tu wybrać, panie kierowco? [KOMENTARZ]

<!** Image 2 align=left alt="Image 218134" >O bydgoskich ulicach piszę od dekady. Niewiele mniej po nich jeżdżę. I to dużo.

Nasi Czytelnicy nie musieli mnie więc długo namawiać na to, by zacząć bić na alarm, bo tylko jedna ulica, a w zasadzie jej krótki fragment, zostanie wyremontowana. Jak na 350-tysięczne miasto to mało. Bardzo mało. Szybko zestawiłem sobie to, co fachowcy wbijają mi od lat do głowy.

<!** reklama>

„Ulice buduje się na 10-15 lat, a potem trzeba znów kłaść asfalt”. Wyszło mi więc, że te dwa kilometry wytypowane do odnowienia to jakieś kuriozalne nieporozumienie. Może ktoś zapomniał dopisać przy dwójce zero? Niestety, rzeczywistość dla kierowców jest brutalna. W tym roku możemy zapomnieć o rozmachu, z jakim obecny prezydent przystąpił do remontów. Człowiek więc rwie się do tego, by zapytać prezydenta: „Gdzie są pieniądze na drogi, bo drogowcy dostali ich tyle, co kot napłakał”. Ale im dłużej wgryzam się w temat, tym mniej rzeczy jest już tak oczywistych. Nie sposób bowiem zignorować opinii pracownika UTP, który widzi w tym „szaleństwie” metodę do realizacji bardziej ambitnych celów.

Sam więc zaczynam się zastanawiać, czy może wytrzymam jeszcze rok podskakiwania na koleinach, garbach i łatach na Brzozowej, a w zamian szybciej doczekam się tramwaju i drugiej jezdni na Kujawskiej. Trudny wybór, ale chyba ta druga wizja bardziej do mnie przemawia. Mimo wszystko dokonując wielu podobnych porównań nie zawsze wypadają one tak korzystnie na rzecz ratusza. Kolejna sportowa hala obok „Łuczniczki” to kosztowny luksus dla garstki zawodników i sportowców.