Po rundzie jesiennej niebiesko-czarni mieli 9 „oczek” mniej od liderujących wówczas Błękitnych Stargard. Z kolei strata do wicelidera z Kleczewa wynosiła 6 pkt. To ważne bowiem od tego sezonu zajęcie drugiego miejsca gwarantuje udział w barażach o wejście do Betclic 2. Ligi.
Przed startem rundy wiosennej w bydgoskim klubie mówiono zatem wprost, że celem zespołu jest walka awans. Ambitny cel wynikał też z pewnością z tego, że aż 12 z 16 spotkań Zawisza miał zagrać na własnym stadionie, który miał być twierdzą nie do zdobycia dla rywali. Szybko okazało się, że będzie jeszcze lepiej bowiem Vineta Wolin była gospodarzem meczu, który odbył się w Bydgoszczy. Liczba wyjazdów została zatem ograniczona do zaledwie trzech.
Niebiesko-czarni znakomicie rozpoczęli wiosnę. Najpierw pokonali 2:0 wspomnianą Vinetę (wynik zweryfikowano później jako walkower 3:0 dla Zawiszy), potem rozbili 3:0 Noteć Czarnków i przywieźli cenne zwycięstwo 2:1 ze Słupska. Dzięki wygranym z rywalami z dolnej części tabeli bydgoszczanie odrobili szybko część strat, awansowali na 4. miejsce i od lidera dzieliło ich już tylko 6 pkt.
W następnej kolejce nadarzyła się świetna okazja, by zmniejszyć ten dystans do zaledwie 3 „oczek” bowiem na Gdańską przyjechał prowadzący w tabeli zespół z Kleczewa. Niestety, Zawisza przegrał 0:1, a biorąc pod uwagę lepszy bilans bezpośrednich spotkań Sokół odleciał na 10 pkt. Później podopieczni Adriana Stawskiego stracili 2 pkt. w Swarzędzu (Unia wyrównała w doliczonym czasie gry), a w niedzielę ulegli 1:2 Polonii Środa Wielkopolska. Była to druga z rzędu przegrana na własnym stadionie, który w niczym nie przypomina wspomnianej twierdzy.
Wpadka w ostatnim meczu boli tym bardziej, że punkty straciły ekipy z czuba tabeli - Sokół, Lech II i Pogoń II. Niebiesko-czarni nie wykorzystali zatem świetnej okazji, by zmniejszyć dystans do ścisłej czołówki. Po 24. kolejkach Zawisza zajmuje 5. miejsce. Do lidera traci aż 12, zaś do wicelidera 7 pkt. W najbliższą niedzielę do Bydgoszczy zawitają drudzy w tabeli Błękitni.
Bydgoszczanie zagrają więc kolejny mecz o 6 pkt. Porażka praktycznie przesądzi o tym, że marzenia o awansie trzeba będzie odłożyć na kolejny sezon. Odrobienie 10, a właściwie 11 „oczek” (gorszy bilans spotkań - w Stargardzie było 3:3) w zaledwie 9 kolejkach będzie bowiem graniczyło z cudem. Tym bardziej, że Zawiszę wyprzedzają jeszcze drugie zespoły Pogoni Szczecin (aż o 6 pkt.) i Lecha Poznań (o 2 pkt. i mecz mniej). Trudno zatem spodziewać się, że wszystkie ekipy nagle potracą tyle punktów, by podopieczni Adriana Stawskiego - nawet przy zdobyciu kompletu punktów - zdołali wspiąć się na lokatę premiowaną grą w barażach. W niedzielę trzeba zatem koniecznie wygrać i rozpocząć marsz w górę tabeli. Nie wszystko jeszcze stracone.
