Ma 17 lat. Maluje, rzeźbi, rysuje i bierze udział w wielu konkursach plastycznych. Karolina Zigowska ze Świecia mimo choroby chce spełniać swoje marzenia.
<!** Image 2 align=right alt="Image 125232" sub="Prace Karoliny Zigowskiej były wielokrotnie nagradzane. Dziewczyna wciąż wierzy, że znów stanie przy sztaludze / Fot. Agata Kapica">W jej pokoju stoi duża sztaluga z niedokończonym obrazem, obok paleta z zaschniętymi wymieszanymi farbami. Na biurku leżą niedbale porozrzucane pędzle i ołówki.
Nie traci nadziei
- Nie zdążyłam - mówi Karolina Zigowska. - Mam nadzieję, że wkrótce go dokończę, bo według lekarzy, poprawa jest możliwa.
Już jako dziecko uwielbiała rysować. Jednak jej artystyczna droga rozpoczęła się na dobre pod koniec szkoły podstawowej. Wtedy to zapisała się do Centrum Działań Plastycznych „Akademia” w Świeciu. Tam opanowała różne techniki. Brała udział w licznych konkursach i była wielokrotnie nagradzana. Bez egzaminów wstępnych dostała się do wymarzonej szkoły - Państwowego Zespołu Szkół Plastycznych im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Pod czujnym okiem nauczycieli dalej rozwijała swój talent.
<!** reklama>Choroba przyszła niespodziewanie. W kwietniu tego roku Karolina przestała nagle widzieć. Okazało się, że to zlepne zapalenie pajęczynówki, czyli po prostu utrata wzroku w związku ze zmianami neurologicznymi. Karolina już wcześniej miała problemy ze zdrowiem. Były dni, kiedy gorzej widziała, aż straciła wzrok całkowicie.
<!** Image 4 align=left alt="Image 125232" >- Był to dla nas wielki cios - mówi Urszula Zigowska, mama Karoliny.
Utrata wzroku wiązała się z całkowitą zmianą życia dziewczyny. Pomagali rodzina i przyjaciele. Wiadomo są różne dni, czasem lepsze, czasem gorsze. Ona stara się jednak myśleć tylko o tych lepszych chwilach i czeka na poprawę. - Przyszłość? Nie wiem, jaka będzie. Chciałabym tylko mieć możliwość robienia tego, co kocham - mówi Karolina.
Kolejny cios
Niedawno okazało się, że nastolatka, pomimo ukończenia pierwszej klasy, nie będzie mogła kontynuować nauki w szkole plastycznej. Kolejny cios. - Mama bała się powiedzieć mi o decyzji dyrekcji. Obawiała się, że mnie to załamie. Ja jednak będę walczyć, by pozwolono mi zostać w dotychczasowym liceum. Wciąż mam nadzieję, że tam wrócę, że będzie tak jak wcześniej - mówi Karolina. - Nie zamierzam chować sztalugi do piwnicy, rezygnować ze swoich planów i marzeń. Staram się o dofinansowanie na sprzęt potrzebny mi do nauki. Chcę się dalej uczyć i rozwijać. Mocno wierzę, że moja historia będzie miała szczęśliwe zakończenie.