https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabawka - poważna sprawa

Małgorzata Chojnicka
Dawanie prezentów, także dzieciom, jest sztuką. Nie warto iść na łatwiznę ani spełniać marzenia... swoje z dzieciństwa.

Dawanie prezentów, także dzieciom, jest sztuką. Nie warto iść na łatwiznę ani spełniać marzenia... swoje z dzieciństwa.

<!** Image 2 alt="Image 162947" sub="Maria Żendarska ze sklepu z zabawkami pokazuje, jakie lalki rodzice najczęściej wybierają dla swych córeczek Fot. Małgorzata Chojnicka">- Aby sprawić dziecku radość, trzeba przede wszystkim wiedzieć, czym się latorośl interesuje - uważa pedagog Aleksandra Furmańska z Lipna. - Warto wysondować, co dziecko chce dostać pod choinkę, bo ma to być spełnienie jego marzeń (oczywiście w granicach rozsądku). Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak często dzieci marzą o rzeczach banalnych, zwyklych, na które wcale nie musimy wydać dużych sum. Dobrze też sobie przypomnieć, jak to było, gdy się samemu było dzieckiem.

Przedszkole bez Barbie

Co oczywiście nie znaczy, że powinniśmy kupować to, o czym sami marzyliśmy w dzieciństwie.

Zabawki muszą być dostosowane do potrzeb i możliwości dziecka na danym etapie rozwoju. To, czym będzie się bawić trzylatek, niekoniecznie przyciągnie uwagę sześciolatka.

- W przedszkolu na zabawki patrzymy z trochę innego punktu widzenia niż to sie powszechnie czyni - mówi Grażyna Sadowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 1 w Lipnie. - Każda z nich może bowiem służyć jako pomoc dydaktyczna - rozwijać wyobraźnię, sprawność ruchową, manualną, koordynację wzrokowo-ruchową, spostrzegawczość, myślenie, mowę. Im dziecko młodsze, tym zabawka powinna zawierać mniej elementów. Nie mam nic przeciwko Barbie, ale uważam, że bardziej wskazane są zabawki miękkie. W dodatku Barbie jest zbyt wyidealizowana. Do przedszkola takich zabawek nie kupujemy. Nasze dzieci bardzo chętnie bawią się starymi wózkami i klockami, z których korzystali ich poprzednicy.

<!** reklama>To wina Łobuza

- Moją ulubioną zabawką był Pinokio, którego mam do dziś - opowiada Alicja Węgorzewska-Whiskerd, śpiewaczka operowa i prezeska Fundacji „StartSmart”, która działa m.in. na rzecz wychowania przedszkolnego. - Tata pływał na statkach i przywiózł mi go z Włoch. Ma bluzeczkę w paski, jest cały miękki, oprócz nóżek, rąk i oczywiście noska. Ulubieniec mojej córki Amelki zaś to pluszowy miś imieniem Łobuz. Dostała go na chrzcinach i nawet nie pamiętamy, od kogo. Teraz jeździ z nią po całym świecie. Córka nie potrafi bez niego zasnąć i bywa, że jeśli zostawi go u babci, to mąż wsiada w samochód i jedzie po misia. Miś przeszedł już trzy „operacje plastyczne”, bo jego buzia wymagała zreperowania. Ma nawet paszport, do którego Amelka wkleiła jego zdjęcie. Wygrałam ten „dokument” na jakimś balu, chyba w Szkocji. Córeczka postanowiła przeznaczyć go dla Łobuza. A gdy była młodsza i narozrabiała, to winę próbowała zrzucić właśnie na niego...

Czym to pachnie?

Ważną kwestią jest bezpieczeństwo małych użytkowników zabawek. W sklepach mamy zalew chińszczyzny i wypada się zastanowić, czy to, co zamierzamy podarować dziecku pod choinkę, nie wyrządzi mu przypadkiem krzywdy.

- Przed zakupem zabawki należy sprawdzić, czy nie ma ona ostrych kantów i czy nie odpadną z niej małe części, np. oczy misia - radzi Joanna Wosińska z Fundacji PRO-TEST. - Warto również spróbować, czy farbę lub lakier da się łatwo zdrapywać. Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedź jest pozytywna, zabawka nie nadaje się dla dziecka poniżej trzeciego roku życia. Dobrze też jest... powąchać wybrany produkt i nie kupować, jeśli ma silny, chemiczny zapach. Test 50 zabawek opublikowany przez naszą fundację wykazał, że dobrym wyborem są z reguły zabawki z tkaniny. Najlepsze lalki i przytulanki dla małych dzieci są właśnie takie.

Certyfikat to nie wszystko

Z dużą dozą ostrożności należy podchodzić do wszystkich certyfikatów.

- Znak CE producent umieszcza obowiązkowo - kontynuuje Joanna Wosińska. - Daje tym samym gwarancję, że stosuje się do wszystkich obowiązujących go w Unii Europejskiej przepisów, a przynajmniej, że... tak sądzi. Ale na znaku CE nie ma co stuprocentowo polegać.

Inny znak - GS (z niem. Geprüfte Sicherheit, czyli potwierdzenie bezpieczeństwa) jest dobrowolny i nadawany, gdy niezależne laboratorium potwierdzi, że zabawka zachowuje odpowiednie normy.

Istnieją też znaki jakości przyznawane przez niemiecki TÜV czy LGA. One również świadczą o przeprowadzeniu niezależnych badań bezpieczeństwa.

Lego i Gormity

A co rodzice najczęściej wybierają dla swych pociech? Jak sprawdziliśmy w jednym ze sklepów z zabawkami w Lipnie, nie słabnie popularność klocków Lego, lalek Barbie i kolejek.

- Chłopcom rodzice często kupują figurki Gormiti, a dziewczynkom lalki, którymi mogą się opiekować - mówi Maria Żendarska z tego sklepu.

WARTO WIEDZIEĆ

  • Fundacja Pro-Test zajmuje się testowaniem produktów.
  • Należy do International Consumer Research & Testing z siedzibą w Londynie, międzynarodowej organizacji testującej produkty, zrzeszającej 41 instytucji konsumenckich z 37 państw.
  • Pro-Test reprezentuje Polskę w przedsięwzięciu UE współfinansowanym przez Komisję Europejską, a dotyczącym niezależnych porównawczych testów produktów.
  • Przedsięwzięcie ma na celu zapewnić wsparcie merytoryczne i finansowe organizacjom i czasopismom konsumenckim w Polsce, na Cyprze, w Czechach, Rumunii, Słowenii i na Węgrzech.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski