Kiedy wraca „to", Natasza zaczyna rzeźbić albo rysować. Wtedy nie myśli o niczym. Upokorzenie, wstyd, strach. Przestają istnieć. Nie zastanawia się nad tym, co będzie dalej i jak sobie z tym wszystkim poradzić.
<!** Image 2 align=right alt="Image 128163" sub="Ojciec ofiary, rzeźbiarz
Krzysztof D.
(na zdjęciu
z własnoręcznie wykutym mieczem samurajskim) w pierwszym odruchu chciał sam wymierzyć sprawiedliwość gwałcicielom córki. Teraz czeka na efekty działań policji
i prokuratury. / Fot. Miłosz Sałaciński">Gdy ma się 17 lat, człowiek nie przewiduje najgorszego. Impreza urodzinowa u koleżanki poznanej na portalu nasza-klasa nie zapowiadała niczego złego.
Zgadały się kilka miesięcy temu. Zaczęło się od komentarzy pod zdjęciami. Nie znały się osobiście, ale mieszkały blisko siebie w niewielkich miejscowościach, znały się więc z widzenia.
- Któregoś dnia Karolina napisała na moim profilu w komentarzu do zdjęcia, że mam fajną fryzurę. Zapytała, czy jej taką zrobię. Odpowiedziałam, że nie ma sprawy. Wtedy ona zaprosiła mnie na swoje 16. urodziny, żebym ją uczesała
na imprezie
- opowiada Natasza. Drobna, niewysoka, ciemne włosy z modną grzywką, na nogach trampki popisane niezmywalnym flamastrem. Wtapia się w fotel, kolana podciąga pod brodę. Stara się mówić spokojnie, nie chce teraz płakać, płacze wieczorami, kiedy nikt nie widzi. Wspomnienia są świeże. To stało się 2 tygodnie temu. Gdy pamięć staje się trudna do zniesienia, dziewczyna zaczyna rysować albo rzeźbić w glinie. W sztuce wyraża się od dawna. Jest stypendystką marszałka województwa, jej prace stoją w muzeum i u prywatnych kolekcjonerów.
<!** reklama>Natasza cierpi na nieuleczalną chorobę jelit, dlatego ma indywidualny tok nauczania. Internet jest dla niej czymś więcej niż dla większości jej zdrowych rówieśników.
To była pierwsza impreza, na którą puścili ją rodzice. Psycholog przekonywał ich, żeby nie izolowali córki. Na miejsce zawiózł ją starszy o 2 lata brat. Umówili się, że zadzwoni po niego, gdy będzie chciała wrócić. Na początku było spokojnie. Ogród za domem, rodzice w domu, zero alkoholu na stole, żadnych narkotyków. Jeden z małoletnich gości przemycił prezent dla 16-letniej solenizantki: litrową butelkę wódki. Na razie jej nie otwierali.
<!** Image 3 align=left alt="Image 128163" sub="Ma 17 lat. Jest utalentowaną rzeźbiarką. Trzy tygodnie temu, jak twierdzi jej rodzina, zgwałciło ją 4 chłopców. / Fot. Piotr Schutta">Przed wieczorem znudzeni nastolatkowie postanowili przejść do właściwej fazy imprezy i przenieśli się do pobliskich ogródków działkowych, usytuowanych nad jeziorem. Po drodze kupili piwo, do towarzystwa dołączyło jeszcze czterech chłopaków z wyładowanymi czymś plecakami.
Dzień jest burzowy, więc w momentach, gdy zaczyna padać, chowają się do altanki. Ktoś z Tucholi przywozi narkotyki: marihuanę, amfetaminę, ecstasy.
- W pewnym momencie Waldek, chłopak Karoliny, zaczął mnie namawiać, żebym napiła się wódki. Mówił, że wszyscy już pili i że teraz ja muszę. Nie chciałam, bo wcześniej wypiłam puszkę piwa. To i tak było dla mnie dużo. Kieliszek stał na stole w altanie, był już napełniony. Uległam - wyznaje Natasza. Mówi, że chwilę później sytuacja się powtórzyła. Tym razem przy ognisku ten sam chłopak zmusił ją do wypicia wódki podanej w kubku. Sam wziął łyka z butelki.
- Zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Poślizgnęłam się na trawie i upadłam. Właściciel działki chwycił mnie mocno za rękę, tak że bolało i zaczął gdzieś prowadzić. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam, to widok tego chłopaka nade mną. Jak leżę na stole w altance, a on stoi w rozkroku - mówi dziewczyna.
Brat przyjechał po nią w nocy. Solenizantka, jej chłopak i jeszcze jeden znajomy wynieśli nieprzytomną Nataszę na drogę.
- Byłem zaskoczony, bo siostra nie jest typem imprezowiczki. Ułożyłem ją w samochodzie i przykryłem bluzą, bo drżała z zimna. Cała była mokra, jakby wpadła do jeziora - relacjonuje brat dziewczyny. Przyjął wersję, że jest pijana i jeździł z nią do rana, żeby trochę wytrzeźwiała. Bał się reakcji rodziców. Dzisiaj żałuje. Gdyby zareagował od razu, odtworzenie zdarzeń, do których doszło na działkach, byłoby być może łatwiejsze.
Rano dziewczyna była wycieńczona, spodnie miała na lewej stronie, bez majtek, rozpięty stanik. Napisała SMS do znajomego, który znał organizatorkę urodzin. Znajomy zaczął dociekać.
- Przysłał na komórkę siostry SMS od Karoliny. Z tekstu jasno wynikało, że siostrę zgwałcono. Padło też nazwisko gwałciciela. Od razu do niego pojechałem - opowiada brat poszkodowanej.
Wymieniony w telefonicznej korespondencji chłopak, właściciel działki, przyznał się do kontaktu fizycznego z Nataszą. To samo powtórzył przed rodzicami dziewczyny.
- W ogóle nie był tym załamany. Wymienił jeszcze trzech innych - mówi matka pokrzywdzonej. Jest oburzona zachowaniem jednego z tucholskich policjantów. - Powiedział mi tak: „Chce pani wiedzieć ilu ją obracało? Czterech. Ale oni mówią, że sama tego chciała. Nie wie pani jak to jest? Jak suka nie da, to pan nie weźmie".
Czterech chłopaków zostało zatrzymanych na drugi dzień po balandze. Tucholska policja przesłuchała ich i puściła do domów. Jutro miną trzy tygodnie od zdarzenia.
- Trwają intensywne czynności śledcze. Przesłuchaliśmy pokrzywdzoną, jesteśmy
w trakcie przesłuchiwania
i konfrontowania pozostałych uczestników tej biesiady. Mamy sporo osób do przesłuchania. Jeśli dojdzie do postawienia zarzutów, to nie prędzej niż za półtora tygodnia - powiedział nam Krzysztof Ziehlke, prokurator rejonowy w Tucholi. Dodał, że cała czwórka potwierdza fakt obcowania płciowego z 17-latką.
Czy przyznają się do gwałtu? - O przyznaniu się do winy bądź nie będziemy mogli mówić dopiero po przedstawieniu zarzutów - dodaje prokurator.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, z obdukcji lekarskiej nie wynika jednoznacznie, że doszło do gwałtu. A jeśli tak, to nie był on brutalny. Zważywszy, że ofiara mogła być
pod wpływem „pigułki gwałtu”,
sprawcy nie musieli używać przemocy.
- Wykluczamy użycie tej pigułki, ponieważ pokrzywdzona miała jakiś przebłysk pamięci, a po zażyciu tego środka nie pamięta się nic i jest się przez kilka godzin w stanie nieświadomości - dodają w prokuraturze.
- Ten przebłysk był na początku. Potem straciłam świadomość na prawie 7 godzin - mówi dziewczyna.
Jak powiedziano nam w prokuraturze, wyników badania toksykologicznego krwi jeszcze nie ma.
Jednym ze wskazanych współsprawców jest chłopak 16-letniej solenizantki Karoliny, ten, który namawiał poszkodowaną do picia wódki, a potem zaniósł ją do samochodu brata. Zadzwoniliśmy do niego.
- I co? Mam teraz panu opowiadać, co było na imprezie? Nie będę - stwierdził i przerwał połączenie.
PS Imiona zostały zmienione.
Fakty
Pigułka gwałciciela
Kwas 4-hydroksybutanowy (GHB), znany jako tzw. pigułka gwałtu, jest substancją psychoaktywną o działaniu euforyzującym, popularną wśród bywalców dyskotek, gdyż podnosi nastrój, znosi zahamowania i wywołuje wesołość. W naturalnej postaci substancja występuje w ośrodkowym układzie nerwowym ssaków, pełniąc funkcję neuroprzekaźnika. Większa jej dawka wywołuje efekty uboczne - utratę świadomości i amnezję. Ta właściwość kwasu hydroksymasłowego jest wyko- rzystywana przez gwałcicieli. Substancja rozpuszcza się w płynie, jest bez smaku i zapachu, nie zmienia też koloru napoju. W połączeniu z alkoholem zwiększają się efekty uboczne. Wykrycie GHB we krwi jest bardzo trudne.