[break]
Takiej krytyki, jaką regularnie serwuje bydgoskiej Platformie Obywatelskiej, jak i swoim kolegom z SLD Grzegorz Gruszka, nie można usłyszeć nawet z ust programowo opozycyjnych działaczy PiS.
Arogancja, kolesiostwo, odejście od programu lewicy, nieudolność, walka i trwanie przy stołkach - to zaledwie wycinek tego, co można usłyszeć na konferencjach prasowych Grzegorza Gruszki.
Wydaje się jednak, że wkrótce były poseł SLD będzie mógł krytykować Sojusz, ale już nie jako jego działacz. - Grzegorz Gruszka działa na szkodę partii. Opowiada choćby, że w połowie powiatów naszego regionu nie ma struktur Sojuszu, ciągle kwestionuje koalicję z PO - uważa Krystian Łuczak, przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD. - Doskonale znamy wyniki wyborów, znamy sondaże i też zastanawiamy się, co zmienić, by wynik partii był lepszy. Ale metody Grzegorza Gruszki temu nie służą. Dlatego formułujemy wniosek o wykluczenie go z partii, ostateczną decyzję podejmie centrala.
Sam Grzegorz Gruszka nie wydaje się być przejęty sytuacją. Co więcej, sprawia wrażenie, jakby na ten wniosek czekał.
- Słyszałem o tym wniosku, ale nie znam dokładnie zarzutów, które mi się stawia. Chętnie jednak stawię się przed sądem partyjnym, wtedy ośmieszę tych, którzy za tym wnioskiem stoją - zapowiada Grzegorz Gruszka.
- Sekretarz Rady Wojewódzkiej Ireneusz Nitkiewicz i szef wojewódzkich struktur Krystian Łuczak niewiele robią dla SLD w tak trudnej sytuacji. Ireneusz Nitkiewicz ma za sobą dwie nieudane kampanie wyborcze i rozłożenie struktur, to tacy ludzie pogrążają partię. Wielu wyborców zniechęciło się, widząc takie nicnierobienie, co potwierdzają sondaże - twierdzi Grzegorz Gruszka. - Na dobrą sprawę mamy jednego radnego wojewódzkiego, klub radnych SLD niedługo straci dwóch radnych, gdy poseł z Ruchu Palikota Łukasz Krupa zasili PO, oni również przejdą do Platformy. Kogoś denerwuje, że krytykuję koalicję z PO i samego prezydenta Bruskiego.
Prezydent marnotrawi publiczne pieniądze, a miasto źle się rozwija. Przecież nasi wiceprezydenci Mirosław Kozłowicz i Anna Mackiewicz mają w ratuszu mało do powiedzenia i nie realizują programu SLD. Czy my, jako SLD, mamy reprezentować ludzi, czy siedzieć cicho dla paru stołków i miejsc w radach nadzorczych? Jestem pewien, że jesienią po wyborach zacznie powstawać nowa lewicowa formacja, ideowa i wsłuchująca się w potrzeby ludzi. To coś, czego brakuje lokalnym strukturom od dawna.