Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźny alarm w szpitalu

Maria Warda
Po raz pierwszy w historii Pałuckiego Centrum Zdrowia pacjentom groziła ewakuacja. Placówka została zamknięta. Pogotowie woziło nowych chorych z zagrożeniem życia do innych miast.

Po raz pierwszy w historii Pałuckiego Centrum Zdrowia pacjentom groziła ewakuacja. Placówka została zamknięta. Pogotowie woziło nowych chorych z zagrożeniem życia do innych miast.

O godzinie 14.35 w sobotę oficer dyżurny żnińskiej KPP odebrał informację, że w żnińskim szpitalu został podłożony ładunek, który wybuchnie w poniedziałek przed południem.

- Natychmiast we wskazane przez zgłaszającego miejsce skierowani zostali policjanci, zawiadomiliśmy pogotowie gazowe, pogotowie energetyczne i straż pożarną - informuje Krzysztof Jaźwiński, rzecznik prasowy żnińskiej KPP. - Jednocześnie rozpoczęto poszukiwanie osoby składającej zawiadomienie.

- To był dla nas szok - przyznaje Roman Pawłowski, prezes Pałuckiego Centrum Zdrowia. - Natychmiast zastosowaliśmy wszystkie procedury dotyczące zachowania w sytuacjach kryzysowych. Zaangażowane zostały służby medyczne. Wstrzymaliśmy odwiedziny. Drzwi wyjściowe szpitala zostały zamknięte. Na wjazdach ustawiliśmy bramki. Nikt nie mógł wejść do szpitala, nawet lekarze i pielęgniarki. W lecznicy było 57 pacjentów, w tym 12 dzieci i 2 noworodków. Po ocenie medycznej 34 pacjentów zostało zgłoszonych do wypisów, a 13 osobom w stanie ciężkim zapewniliśmy skierowanie i przewóz do szpitali w Bydgoszczy, Inowrocławiu i Gnieźnie. Jednocześnie zapewniliśmy transport medyczny. Z ewakuacją się wstrzymaliśmy, bo według zgłoszenia wybuch miał nastąpić w poniedziałek. Stan gotowości trwał do godzin rannych w niedzielę, czyli do czasu, kiedy mieliśmy pewność, że nie ma zagrożenia. W systemie normalnym pracował oddział ratunkowy. Karetki pogotowia jeździły do nagłych wezwań i osoby z zagrożeniem życia woziły do ościennych szpitali.

Marek Krygier, rzecznik prasowy żnińskiej KP PSP, nadzorował pracę strażaków. - Podłożonego ładunku szukały dwie jednostki - mówi Marek Krygier. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że najprawdopodobniej alarm jest fałszywy, ale nie lekceważyliśmy niczego. Sprawdzaliśmy wszystkie dostępne dla ludzi z zewnątrz pomieszczenia. Wspólnie z policjantami przeszukaliśmy cały szpital.<!** reklama>

Autorem telefonu okazał się Przemysław D., 26-letni mieszkaniec Piechcina. Został zatrzymany dwie godziny od chwili zgłoszenia. Był pijany. Miał 0,5 promila w wydychanym powietrzu. - Powiedział, że wykonał telefon dla żartu - mówi Krzysztof Jaźwiński. Prokurator nie miał pobłażania dla żartownisia. Wystąpił do sądu o zastosowanie 3-miesięcznego aresztu. Sąd przychylił się do jego wniosku. Policja oblicza koszty niepotrzebnej akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!