Pacjentów wciąż przybywa, stąd potrzeba więcej lekarzy. Hospicjum domowe otacza obecnie opieką ponad 130 osób.
- Zapotrzebowanie jest coraz większe. Tak naprawdę moglibyśmy dojść do nawet 200 pacjentów w opiece domowej, ale musielibyśmy dysponować większą kadrą medyczną - mówi lek. med. Anna Prokop z Hospicjum im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Bydgoszczy. - Aktualnie mamy dwóch lekarzy, dla których praca w hospicjum jest podstawowym miejscem zatrudnienia i dzielą ją pomiędzy oddział stacjonarny a wizyty w opiece domowej. Pozostali (kilkunastu lekarzy) zatrudnieni są np. w szpitalach, przychodniach, a praca w hospicjum domowym to ich dodatkowe zajęcie.
Wymagany kurs podstawowy z zakresu medycyny paliatywnej
W ostatnim czasie jednak sytuacja się skomplikowała.
- Ubyło nam lekarzy, którzy współpracowali z nami - mówi lek. med. Anna Prokop. - Przyczyny tego były różne. Niektórzy musieli zrezygnować z uwagi na własne problemy zdrowotne. Z kolei część młodych lekarzy zdaje egzaminy specjalizacyjne, więc zawiesili swoją aktywność w hospicjum.
Tymczasem pozyskanie nowych lekarzy wcale nie jest łatwe.
- Jakiś czas temu zmieniły się przepisy i od lekarzy pracujących w hospicjum wymagane jest ukończenie kursu podstawowego z zakresu medycyny paliatywnej. Bez niego nie możemy zatrudnić żadnego lekarza, a to dodatkowe utrudnienie - podkreśla lek. med. Anna Prokop. - Mieliśmy taki przypadek, że zgłosił się do nas doświadczony onkolog w wieku okołoemerytalnym. Chętnie byśmy z jego wiedzy i doświadczenia skorzystali, ale nie miał ukończonego wspomnianego kursu. Uznał, że z racji swojego wieku na kurs już nie pójdzie.
W bydgoskiej placówce działa też oddział stacjonarny. Jest tam 29 łóżek, w czwartek (27 kwietnia) wszystkie miejsca były zajęte.
- W kolejce czeka kilka osób, w tym są trzy przypadki pilne. W sytuacji, gdy zwolni się miejsce spośród tych pilnych trzech pacjentów musimy wybrać jednego - najpilniejszego. To są bardzo trudne decyzje - mówi lek. med. Anna Prokop.
Pomoc medyków z hospicjum domowego jest bezcenna
Niestety, pandemia sprawiła, że z racji obostrzeń oddział dziennego pobytu dla pacjentów hospicyjnych trzeba było zamknąć.
- Część pacjentów, którzy z niego korzystali odeszła, część przeniesiona została do opieki domowej - mówi lek. med. Anna Prokop. - Pandemia przerzedziła też szeregi wolontariuszy. Byli nimi przede wszystkim seniorzy. Niektórzy podczas pandemii zmarli z powodu Covid-19, inni musieli zadbać o swoje zdrowie i już do nas nie wrócili. Mamy nowych chętnych, ale są w trakcie szkoleń.
O tym, jak ważna dla pacjentów i ich bliskich jest pomoc medyków z hospicjum domowego opowiedziała nam bydgoszczanka, której ojciec korzystał z wsparcia hospicyjnego innej bydgoskiej placówki, Domu Sue Ryder.
- Pomoc lekarzy i pielęgniarek w hospicjum domowym okazała się wtedy nieoceniona - wspomina pani Ewa. - Tata umierał w pandemii, przez co to wsparcie było utrudnione, ale i tak pomagano nam błyskawicznie, odpowiadano na każde pytanie, lekarka i pielęgniarka były dostępne i wspierające. I w wymiarze medycznym, farmakologicznym, ale także duchowym. Wszystko było też perfekcyjnie zorganizowane. Szef zespołu medycznego pojawił się u nas następnego dnia po wystawieniu przez szpital skierowania na opiekę paliatywną, zebrał wywiad, wszystko wytłumaczył. W tym niewyobrażalnie trudnym czasie, wsparcie hospicyjne Domu Sue Ryder było kolosalne. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem tego, jaką otrzymaliśmy pomoc.
***To może Cię zainteresować***
► Codziennie chodzimy lub jeździmy i zapewne tak przyzwyczailiśmy sie do ich widoku, że nie zwracamy uwagi na to, jak wyglądają. Jak dobrze znasz Bydgoszcz, miejskie zakątki i ulice? Sprawdź się w quizie i spróbuj rozpoznać te miejsca po jednym kadrze. Powodzenia!
