<!** Image 1 align=left alt="Image 4897" >No i wieje nudą, choć miało być ciekawie. Tymczasem obie kampanie wyborcze - a szczególnie ta parlamentarna - są wyjątkowo niemrawe. Emocji z czasów, kiedy Wałęsa wywijał siekierką nad słynną grubą krechą, nie ma za grosz.
Wczoraj hitem były nowe rankingi,w których Donald Tusk wyraźnie wyskoczył ponad rywali. Tak wyraźnie, że debatuje się już teraz o walce o drugie miejsce, premiowane awansem do następnej rundy. Dlaczego Tusk? Kandydat PO dostał ostatnio premię i od profesora Religi, który zrezygnował na jego rzecz, i od Lecha Wałęsy, a do tego udało mu się wyrobić sobie bardzo cenną markę - polityka umiaru i rozwagi. I to mimo ostro liberalnego programu gospodarczego PO. Obawiam się, że taką premią dla Lecha Kaczyńskiego nie będzie poparcie ojca Rydzyka. Bo takie poparcie niektórych przyciągnie, ale wielu odgoni. A ci, którzy próbują przekonać wyborców, że Lecha Kaczyńskiego trzeba się bać, mają nowy argument. Zagadką wciąż pozostaje, czy Włodzimierz Cimoszewicz wygrzebie się z orlenowo-jaruckiego dołka. Cios dostał bowiem perfekcyjny - oponentom udało się ubrudzić jego znak firmowy, czyli demonstracyjnie czyste ręce. Bo jak głosiła opinia ludowa, afer mieliśmy na lewicy ogrom, ale zawsze był kontrapunkt, czyli uczciwy Cimoszewicz.
Nuda nudą, ale co jakiś czas trafiają się fajerwerki kampanii negatywnej. Do wyborów już niedaleko, więc pewnie dzielni sztabowcy szykują już kolejne atrakcje. Bo w to, że wszyscy - jak deklarują - będą walczyć „na programy”, nikt chyba nigdy nie wierzył.