Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy: - Jak się wciąga do polityki "klaunów", no to musi wyjść "cyrk"

Grażyna Rakowicz
- Kandydaci do Sejmu i Senatu coraz bardziej stawiają na bezpośredni kontakt z wyborcami. Będą toczyć głównie walkę o tych niezdecydowanych, bo to oni będą teraz kluczem do ewentualnego wzrostu poparcia - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
- Kandydaci do Sejmu i Senatu coraz bardziej stawiają na bezpośredni kontakt z wyborcami. Będą toczyć głównie walkę o tych niezdecydowanych, bo to oni będą teraz kluczem do ewentualnego wzrostu poparcia - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Tomasz Czachorowski
Politycy w kampaniach odgrywają różne role - niektórzy z nich mają przyciągać uwagę mediów i opinii publicznej, atakując i wzbudzając śmiech... Moglibyśmy wymienić wiele takich przypadków od 1989 roku. A jak się wciąga do polityki "klaunów", no to musi wyjść "cyrk". Takich prowokacyjnych, "śmiesznych" zachowań niestety należy się spodziewać teraz znacznie więcej, szczególnie ze strony opozycji, bo tu sporo jest takich postaci, które rzeczywiście są takimi "politycznymi klaunami". Dla nich, jak się wydaje, ważne jest przede wszystkim to, żeby w tej kampanii wyborczej przeszkadzać a przy okazji śmieszyć. I w ten sposób zaistnieć. Dodajmy, że wraz z rozwojem mediów społecznościowych, nieco zapomniana sztuka cyrkowa przeżywa swój renesans - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

Co teraz według Pana wyróżnia kampanię wyborczą?
Na pewno wyraźny podział sfery polityczno–medialnej, a tym samym skrajnie różne narracje i to do tego stopnia, że trudno sobie obecnie wyobrazić jakieś przetasowania elektoratów. Są one bowiem bardzo mocno uzależnione od konkretnych środków przekazu. W kampanii dużą rolę odgrywają właśnie media, w tym te nowe - społecznościowe. A w nich jest sporo nadinterpretacji pewnych wydarzeń, coraz więcej fake newsów, manipulacji i skrajnie zróżnicowanych opinii. To zjawisko polaryzacji nie dotyczy oczywiście tylko Polski, ale u nas jest ono bardzo wyraźne. Widać też, że autobusy partyjne ruszyły już w ostatnią trasę.

Kandydaci do Sejmu i Senatu coraz bardziej stawiają na bezpośredni kontakt z wyborcami. Będą toczyć głównie walkę o tych niezdecydowanych, bo to oni będą teraz kluczem do ewentualnego wzrostu poparcia.

A na ile kryzys związany z nielegalną migracją w Europie może wpłynąć na wynik wyborów w Polsce? Pamiętajmy, że jedno z pytań referendalnych dotyczy tego problemu.
Rozumując racjonalnie, ten migracyjny kryzys powinien zwiększyć poparcie dla obecnie rządzących. Ale tu - niestety - dochodzą jeszcze te różne narracje, o których wcześniej wspomniałem. Dla przykładu: teraz Donald Tusk, szef PO, wypowiada się, że mur na polsko-białoruskiej granicy to nie jest żaden mur - że trzeba zbudować teraz taki prawdziwy, bo ten niby jest za słaby... W ten sposób lider Platformy stworzył nową narrację, poprzez którą chce utrzymać swoich wyborców, przekonując ciągle do złych rządów PiS. Tusk szybko zapomniał, że wcześniej tego muru nie chciał, a potem - jak już on powstał - cały czas go krytykował. Nie po raz pierwszy w wypowiedziach Donalda Tuska wyraźnie brakuje spójności.

I tego braku spójności wyborca może nie chcieć dostrzegać, albo po prostu nie dostrzegać?
Zgadza się. Niestety wielu zwolenników Platformy Obywatelskiej czy innych partii opozycyjnych nie potrzebuje logiki w wypowiedziach czy w programach wyborczych, a bardziej ekspresji nienawiści do PiS. W psychologii wyborczej często dominuje niechęć do przeciwnika. I to ona powoduje, że głosowanie ma charakter negatywny - czyli głosujemy przeciwko komuś, a nie za kimś. Zatem strategia Donalda Tuska, szefa PO, polegająca przede wszystkim na krytyce rządzących, w pewnym sensie nie dziwi, bo mówi on to, co chcą słyszeć jego potencjalni wyborcy. Dlatego na listach Koalicji Obywatelskiej znaleźli się kandydaci, którzy mają tę nienawiść do PiS-u jeszcze bardziej podgrzewać. Obojętne, skąd dana osoba pochodzi, jakie ma poglądy, co będzie mogła dla wyborców zrobić... Ważne jest tylko to, że będzie potrafiła rozbudzać negatywne emocje wobec obozu rządzącego. Tutaj na przykład świetnie w tę regułę wpisuje się Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii. Niegdyś sam wypowiadał się krytycznie o PO, ale dzisiaj jest tej partii potrzebny właśnie do ataku na PiS.

Jeszcze dopytam, a to bezpieczeństwo, w kontekście tej nielegalnej migracji, nie jest tu ważne?
Powinno, ale niestety w tym przypadku bezpieczeństwo dla pewnych grup elektoratu nie będzie tak ważne, jakby się wydawało. W zamian za to istotna będzie ta narracja, którą prezentuje wyraźnie Tusk. Logika nie jest tu istotna - liczą się negatywne emocje wobec przeciwnika, czyli w tym przypadku PiS.

Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej ujawnił, jak niebezpieczne dla naszego kraju były plany obrony Polski na linii Wisły, sporządzone w 2011 roku przez rząd PO-PSL. Mówił "Polskie miasta, w razie agresji, mogły być drugą Buczą". Na ile ta informacja może wpłynąć na głosy wyborców?
Tu problemem jest to, czy ta informacja przebije się przez media aby ewentualnie wpłynąć na wyborców. W niektórych będzie ona przedstawiana szczegółowo, a w innych mediach - po prostu przemilczana. Natomiast rzeczywiście, to co opublikował w tej kwestii Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, jest spójne z ogólną strategią wcześniejszych rządów Donalda Tuska, ówczesnego premiera. Widać tu wyraźnie, że ściana wschodnia Polski była zaniedbywana przez PO–PSL. W różnych aspektach, nie tylko militarnych.

Partie odbyły już swoje konwencje wyborcze. Na ile ich obietnice są realne?
Zacznę od tego, że te konwencje wyborcze były z jednej strony pełne obietnic, a z drugiej - pełne wyraźnego ataku na przeciwnika, co jest oczywiście uzasadnione, bo w kampaniach taki mechanizm się sprawdza: trzeba z jednej strony obiecać, a z drugiej atakować przeciwnika. Jednak w przypadku niektórych ugrupowań, jak Platformy Obywatelskiej czy Polskiego Stronnictwa Ludowego a także Lewicy, ten mechanizm może nie do końca działać.

Dlaczego?
Ponieważ choćby Platforma Obywatelska obiecywała dużo we wcześniejszych kampaniach, które doprowadziły ją do wygranej, ale przez 8 lat swoich rządów niewiele z tych obietnic zrealizowała. Ujawnione nagrania pokazały nawet kpiny tuzów PO ze składanych obietnic. Natomiast PiS jest wiarygodny w wypełnianiu swoich obietnic, które ogłaszał. W większości bowiem je realizował, co potwierdzają nawet zwolennicy opozycji. Mamy więc do czynienia z różnicą w zakresie wiarygodności.

Wspomniał Pan profesor o liderze AgroUnii. Jego zachowanie wobec Michała Rachonia, dziennikarza TVP na konferencji prasowej Donalda Tuska, jak Pan ocenia?
Odpowiem nieco żartem, że jako hejter jest on całkiem niezły, czasami nawet zabawny... Nie wiadomo jednak, czy lider AgroUnii jest w stanie zaoferować coś dobrego rolnikom. Politycy w kampaniach odgrywają jednak różne role - niektórzy z nich mają przyciągać uwagę mediów i opinii publicznej, atakując i wzbudzając śmiech… Moglibyśmy wymienić wiele takich przypadków od 1989 roku. A jak się wciąga do polityki "klaunów", no to musi wyjść "cyrk". Takich prowokacyjnych, "śmiesznych" zachowań niestety należy się spodziewać teraz znacznie więcej, szczególnie ze strony opozycji, bo tu sporo jest takich postaci, które rzeczywiście są takimi "politycznymi klaunami". Dla nich, jak się wydaje, ważne jest przede wszystkim to, żeby w tej kampanii wyborczej przeszkadzać a przy okazji śmieszyć. I w ten sposób zaistnieć. Dodajmy, że wraz z rozwojem mediów społecznościowych, nieco zapomniana sztuka cyrkowa przeżywa swój renesans.

A jak skomentuje Pan profesor tę relację pozostałych partii opozycyjnych wobec Platformy Obywatelskiej, która kreuje się tu na lidera?
Wydaje mi się, że pozostałe partie opozycyjne pogodziły się już z tym, że po ewentualnej wygranej to Platforma będzie wystawiała swojego premiera. Nie ma szans, żeby Lewica czy Trzecia Droga na tej ostatniej prostej kampanii jakoś wyprzedziły PO. Być może ugrupowanie to zyskałoby jeszcze głosów, gdyby kandydatem na premiera był Rafał Trzaskowski a nie Donald Tusk. Jest jednak inaczej, dlatego słupki sondażowe KO stoją w miejscu a czasami spadają, zaś PiS cały czas jest liderem sondaży. A to m.in. dlatego, że ma swój dość silny elektorat, który składa się - z jednej strony - z osób popierających w całości program i rządy PiS, zaś z drugiej strony - z tych, którzy przede wszystkim nie chcą powrotu Tuska. Zdają sobie oni sprawę z tego, że głosowanie na jakąkolwiek partię opozycyjną to przyczynianie się do powrotu lidera PO do władzy. I są to również m.in. ci wyborcy, którzy po prostu obawiają się, że utracą świadczenia socjalne, które zapewniają tylko rządy PiS.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy: - Jak się wciąga do polityki "klaunów", no to musi wyjść "cyrk" - Gazeta Pomorska