Do końca tygodnia liczące się w Polsce partie podejmą decyzje w sprawie kampanii wyborczych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 148600" >W najbliższych dniach marszałek Sejmu Bronisław Komorowski ogłosi termin wyborów prezydenckich. Wszystko wskazuje na to, że do urn pójdziemy już 20 czerwca. Platforma Obywatelska, której kandydatem jest właśnie marszałek Bronisław Komorowski, jeszcze nie myśli o kampanii.
- Kiedy marszałek ogłosi termin wyborów, podejmiemy decyzję - mówi poseł Paweł Olszewski, bydgoski lider PO. - Natomiast wybory do władz regionalnych zostaną przeprowadzone w czerwcu.
Z marszałkiem Bronisławem Komorowskim wygrać może kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Kto nim będzie, dowiemy się jeszcze w tym tygodniu (sobota?). Mówi się o dwóch politykach: byłym premierze Jarosławie Kaczyńskim oraz byłym ministrze sprawiedliwości, Zbigniewie Ziobrze.
- Niektórzy uważają, że po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie powinniśmy wystawiać swojego kandydata - wyjaśnia Kosma Złotowski, prezes regionalnych struktur PiS. - To bzdura. PiS jest niezależne. W niedzielę na krakowskim Rynku, rozmawiałem z wieloma politykami naszej partii. Przeważała opinia, że najlepszym kandydatem jest Jarosław Kaczyński. To on miałby szansę wygrać z kandydatem PO.
Kosma Złotowski uważa, że kampania wyborcza może mimo wszystko, być dość agresywna.
- Spodziewam się ataków, ale Jarosław Kaczyński to twardy człowiek i da sobie znakomicie radę - podkreśla Kosma Złotowski.
Wielką stratę poniósł także Sojusz Lewicy Demokratycznej, tracąc w katastrofie pod Smoleńskiem troje czołowych polityków, wśród nich kandydata na prezydenta, Jerzego Szmajdzińskiego. W SLD do czasu pogrzebu wicemarszałka nikt nie dyskutuje o tym, kto go może zastąpić. Wczoraj Jan Widacki ze Stronnictwa Demokratycznego zaproponował, by SLD poparł Andrzeja Olechowskiego, kandydata niezależnego i ponadpartyjnego, popieranego właśnie przez SD.
<!** reklama>- Wiem, że jest taka propozycja, ale na ten temat się nie wypowiadamy - oświadcza Ireneusz Nitkiewicz, bydgoski lider SLD. - Poczekajmy do środy czwartku, kiedy ofiary katastrofy zostaną pochowane. Wyłonimy kandydata, zarząd wojewódzki przekształci się w komitet wyborczy i zaczniemy zbierać podpisy poparcia. Ta kampania będzie inna, wątpię, że będziemy organizować huczne wiece i festyny...
W środę przedstawiciele SLD spotkają się z liderami SdPl.
- W tej sytuacji Tomasz Nałęcz jest gotowy zrezygnować z kandydowania - twierdzi Arkadiusz Kasznia, rzecznik SdPL. - Wybory prezydenckie są przyspieszone, SLD stracił swojego kandydata. Powinniśmy zatem znaleźć kogoś, kogo poprą ugrupowania lewicowe. Jeśli tak się nie stanie, każda partia rozpocznie zbieranie 100 tysięcy podpisów na własną rękę.
W bardzo niezręcznej sytuacji znaleźli się politycy Polski Plus. Ich kandydat, Ludwig Dorn, był przecież bardzo blisko związany z braćmi Kaczyńskimi.
- Ludwika Dorna określano mianem trzeciego bliźniaka - przypomina poseł Andrzej Walkowiak. - We wtorek ogłosimy naszą decyzję. Nie mogę dziś zdradzać, jaka ona jest. Wolno mi tylko powiedzieć, że ja opowiedziałem się za tym, by Ludwik Dorn wycofał się z wyborów.
Poseł Andrzej Walkowiak uważa, że w Platformie Obywatelskiej są politycy, którzy liczą na to, że Jarosław Kaczyński zacznie się rewanżować za krytykowanie brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Myślę, że Jarosław Kaczyński jest zbyt rozumnym politykiem i nie zrealizuje takiego scenariusza - dodaje poseł Andrzej Walkowiak. - Jeśli Jarosław Kaczyński zdecyduje się na kandydowanie, nie musi nic mówić. Nie musi prowadzić kampanii wyborczej. Emocje związane z tragedią pozostaną. Co się zmieni po wyborach? Bóg raczy wiedzieć. Wszystko może wywrócić się do góry nogami.
Jutro swojego kandydata przedstawi Polskie Stronnictwo Ludowe - prawdopodobnie o najwyższe stanowisko w państwie ubiegać się będzie Waldemar Pawlak. Jakiej kampanii spodziewa się PSL?
- Spokojnej. Musi być inna. Musimy spełnić to, co obiecaliśmy - stwierdza poseł Eugeniusz Kłopotek. - A jeśli taka nie będzie, to niech sobie ją wyborcy zapamiętają i niech nas wykoszą podczas kolejnych wyborów parlamentarnych... PiS ma szansę podnieść się, bo Polacy potrafią pokazać klasę, nierzadko większą niż my, politycy wykazujemy.
Opinia. Wrócimy do niechlubnych standardów.
Michał Cichoracki, socjolog, pracownik naukowy WSG i UKW uważa, że w sondażach PiS zacznie piąć się górę, ale trudno przewidzieć, czy to wystarczy, by partia ta mogła przejąć władzę.
Zdaniem socjologa Michała Cichorackiego, po tragedii w Smoleńsku, znaleźliśmy się w trudnej i skomplikowanej sytuacji politycznej. Lada chwila rozpocznie się wyjątkowa kampania wyborcza. - Dla polityków będzie ona bardzo trudna, ponieważ w krótkim czasie będą musieli zbudować strategię wyborczą - uzasadnia Michał Cichoracki. - Na pewno mniej informacji pojawi się w mediach. Przypuszczam, że sztaby wyborcze planowały rozpoczęcie kampanii w maju, czerwca. W tym czasie przecież będą wybory. To mało czasu, by profesjonalnie się do niej przygotować.
Michał Cichoracki nie wierzy w zapewnienia polityków o tym, że nie będzie prania brudów.
- Może będzie tego mniej, ale z czasem, niestety, wrócimy do standardów - mówi bydgoski socjolog, który nie przekreśla szans byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Jednak ostrożnie wypowiada się na temat jego ewentualnego startu w wyborach prezydenckich. - Im więcej czasu minie, tym mniejsza będzie fala sentymentu dla Prawa i Sprawiedliwości - uważa Michał Cichoracki. - PiS może odnotować zwyżkę poparcia społecznego w sondażach, ale czy ono wystarczy do wygrania wyborów?