Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańska - europejskie centrum paintballu

Redakcja
Żal mi Polaków żyjących w heteroseksualnych związkach partnerskich. Gdyby nie to, że wrzucono ich do jednego wora z parami gejów i lesbijek, pewnie szybciej doczekaliby się równouprawnienia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 206786" sub="Gdańska - wkrótce znów z cholernie poprawnym kontrapasem [Fot. Dariusz Bloch]"><!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Żal mi Polaków żyjących w heteroseksualnych związkach partnerskich. Gdyby nie to, że wrzucono ich do jednego wora z parami gejów i lesbijek, pewnie szybciej doczekaliby się równouprawnienia.

A tak padli pod nawałą ogniową na kolejnym, bardzo aktywnym ostatnio froncie wojny „liberałów” z „konserwatystami”. Nie mam pojęcia, kto z tego boju wyjdzie zwycięsko. Zauważam tylko, że kiedyś wystąpienie w obronie praw homoseksualistów było przejawem cywilnej odwagi. Teraz przeciwnie, to głosy oporu wobec pełnej emancypacji gejów i lesbijek uchodzą za odważne i niekonformistyczne.

<!** reklama>Ostatnio usłyszałem przykrą opinię, i to od dobrych znajomych, że za lansowanie homoseksualizmu i „jedynie słusznych” postaw wobec tej orientacji odpowiadają media. Dlaczego? Bo nieustannie mielą ten temat, najpierw prowokując, a potem rozdymając każdą „niepoprawną” (jak ostatnio Lecha Wałęsy) wypowiedź. Może i jest w tym trochę racji, lecz, moim zdaniem, głównie dlatego, że media z natury rzeczy są konformistyczne i rozdymają konflikty. Bo to służy sprzedaży.

Pozwolą państwo zatem, że jako lojalny pracownik firmy medialnej i ja zacznę dąć. Nie w gejów i lesbijki jednakże - w tych obszarach mam skromne doświadczenie. Dmuchnę w rowerowy kontrapas na ulicy Gdańskiej. Uważam zresztą, że oba tematy leżą blisko siebie, i to bynajmniej nie w związku z pewnym wyrazem, który kojarzy rower z homoseksualistą. Mam na myśli cholerną poprawność, zaklejającą nam usta wazeliną.

Tę właśnie cholerną poprawność obwiniam za powrót kontrapasa na Gdańską na pół roku, od 15 kwietnia do 15 października. Poprawność każe ludziom, a władzy przede wszystkim, popierać ekologię i działania prozdrowotne. Rower jest ekologiczny i w zasadzie służy kondycji (pomijając smutne przykłady Joachima Halupczoka, Marco Pantaniego czy dziedzica fortuny Ferrerów - tych od czekoladek). Wypada zatem propagować ów środek lokomocji i wspierać cyklistów. Świetnie - bardzo się cieszę z tego, że zaczęły się prace nad ścieżkami rowerowymi na Solskiego i Koronowskiej oraz że o ścieżce pomyślano także przy planowaniu gruntownego remontu Chodkiewicza.

Nie widzę natomiast powodów, by upierać się przy rowerowej dróżce pod prąd ulicą Gdańską. Mieliśmy ją przez parę tygodni ubiegłego roku. Pojawiła się jesienią, a więc w czasie, gdy mało ludzi wsiada na rower. Kto mógł się wtedy cieszyć? Aktywiści stowarzyszeń rowerzystów, że postawili na swoim, oraz Straż Miejska, która zyskała świetny teren łowiecki na kierowców parkujących na kontrapasie i wciskających auta w każdą wolną szparę wokół niego.

Potem, po protestach kupców i restauratorów, nawiasem mówiąc, stworzeń także zasługujących na opiekę ekologów, bo to na Gdańskiej gatunek na wymarciu, kontrapas zawieszono do ponownego rozpatrzenia. Myślałem, że czas przyniesie otrzeźwienie. Niestety. Pora zatem znów zadać pytanie, co, poza cholerną poprawnością, przemawia za kontrapasem na tej ulicy?

Dlaczego jest tak istotne, by rowerzyści przez pół roku jeździli pod prąd jedną z głównych ulic w śródmieściu? Jeśli najważniejszy jest łatwy powrót bydgoszczan z Myślecinka, to dlaczego nie można ich poprowadzić Chodkiewicza, gdzie za parę miesięcy ma powstać ścieżka rowerowa, a potem Sułkowskiego, Ogińskiego i, na przykład, bulwarem Brdy, którego ożywienie jest oczkiem w głowie miasta? Byłaby to trasa dłuższa może z pół kilometra.

Co to za problem dla miłośnika dwóch kółek? A byłaby to też trasa bezpieczniejsza i zdrowsza, bo mniej zakopcona. Zastanawiam się wreszcie, dokąd za parę lat śmigać będą rowerzyści kontrapasem na Gdańskiej? Jakie atrakcje przyciągną ich w to miejsce, z pustymi, ciemnymi oczodołami kamienic, z których parterów zniknęły sklepy i knajpki?

Tak, wydaje mi się, że wiem, jak się będziemy rozrywali na tej ulicy za czas jakiś. Może tam powstać europejskie centrum paintballu. Jeden oddział zbiera się w ruinach kamienic na Szerokiej i pieszo rusza na północ. W ruinach Gdańskiej, korzystając z kontrapasa, ma natomiast punkt zborny oddział zroweryzowany. Kawalerowerzyści formują skrzydło i szarżą gnają na wrażą piechotę. Do starcia dochodzi na pustym od dziesięcioleci placu Teatralnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!