„Kabina ciszy” przyjechała do Bydgoszczy za sprawą ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Wcześniej przez długi czas (prawdopodobnie od końca II wojny światowej) pomieszczenie służyło pracownikom polskiego konsulatu w Niemczech.
[break]
- Pan minister Sikorski zdecydował, że „Kabina do rozmów specjalnych”, bo tak brzmi jej fachowa nazwa, zostanie rozebrana w jednym z likwidowanych konsulatów na terenie Niemiec i przewieziona do naszego muzeum - mówi profesor Adam Sudoł, dyrektor Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego w Bydgoszczy. - Jest to pomieszczenie do przeprowadzania rozmów, które muszą być poufne i tajne, nic poza tę kabinę nie miało prawa wyjść.
Nowy eksponat muzeum jest imponujących rozmiarów - ma 4,7 metra długości, 3,83 metra szerokości i 2,4 metra wysokości. Zbudowany jest w całości z około 2 centymetrowej pleksi. Całość waży ponad 2 tony.
- Kabina została zdemontowana i przywieziona do Bydgoszczy dwoma samochodami. Przez tydzień specjalna ekipa składała budowlę - zdradza dyrektor muzeum.
Wewnątrz kabiny znajdują się dwa połączone ze sobą stoły, cztery duże fotele i dwanaście taboretów - wszystko wykonane także z przezroczystej pleksi. Poza tym, w pokoju, znajduje się oryginalna aparatura produkcji radzieckiej, która m.in. informowała o ewentualnym podsłuchu, sygnalizując zmiany natężenie pola elektromagnetycznego.
- Do kabiny wchodziło się boso, bez marynarki - by uniknąć podejrzeń o posiadanie podsłuchu czy różnego rodzaju pluskw - informuje Adam Sudoł. - Przypuszczam, że wewnątrz kabiny odbywały się narady sztabowe, rozmowy w grupie ekspertów czy negocjatorów. Zapewne również kabina ta widziała wielu szpiegów, czy zwyczajnych obywateli, którzy po podróży za granicę byli wzywani i proszeni o opowiedzenie tego, co widzieli, jak i artystów czy przedstawicieli Polonii.
W kabinie zamontowane były dwadzieścia cztery specjalne głośniki szumów i wentylacja.
Nowy eksponat Muzeum Dyplomacji dostępny będzie dla zwiedzających od 19 maja. - Wtedy odwiedzi nas minister Radosław Sikorski i oficjalnie przekaże nam eksponat Uniwersytetowi Kazimierza Wielkiego i Muzeum - mówi profesor. - Od tego momentu „Kabinę ciszy” będą mogli oglądać bydgoszczanie, pewnie ze względów logistycznych po wcześniejszej telefonicznej rezerwacji i za niewielką opłatą.
Dyrektor muzeum zapewnia, że nowy, sporych rozmiarów eksponat, nie zajął miejsca innym znajdującym się w budynku pamiątkom. - Wprowadziliśmy nową aranżację, mówiąc potocznie troszkę ścieśniliśmy inne wystawy, które jednak nadal można podziwiać. Marzy mi się, by wewnątrz kabiny znalazły się także inne przedmioty z nią związane, być może wariograf.