Namiot z „najtańszym towarem na świecie”, drzemiący na ławeczce bezdomny i niebieski basen, w którym można chodzić po wodzie. Tak wygląda reprezentacyjna część Bydgoszczy.
<!** Image 2 alt="Image 151694" sub="Małym bydgoszczanom nieestetyczny obiekt w centrum miasta zupełnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - Martyna Hoppe w basenie z plastikowymi kulami czuła się jak ryba w wodzie! Fot. Tymon Markowski">- Ostatnio przejeżdżałem ulicą Gdańską i oczom nie wierzyłem. Niebieski basenik na skwerze na rogu ulic Gdańskiej i Śniadeckich, przed Rywalem, w miejscu gdzie kiedyś stała fontanna. Przez moment myślałem, że dojechałem do jakiegoś miasteczka na Wybrzeżu i za sto metrów będzie zejście na plażę! To kompletnie nie pasuje do tego miejsca! Dlaczego nie można było tego postawić w jakimś parku? - zastanawia się pan Mariusz.
Rzeczywiście, od niedawna w okolicy Rywala można chodzić po wodzie, wchodząc do specjalnej przezroczystej kuli. Te pływają w plastikowym basenie. Zgodnie z umową zawartą w Urzędem Miasta, tymczasowy obiekt stać będzie tam do końca września. Jego właściciel uzyskał stosowne pozwolenia z wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Pomysłowi nie sprzeciwili się też pracownicy Wydziału Administracji Budowlanej Urzędu Miasta, ani miejski plastyk, mimo że błękitny basen nijak nie wpisuje się w miejską strukturę. Warto przypomnieć, że przed kilkoma dniami w Bydgoszczy spotkali się plastycy z całej Polski debatując, między innymi, nad estetyką przestrzeni miejskiej.
<!** reklama>- Życie miasta składa się z wielu warstw. Jest oczywiście sztuka wysoka, jednak nie wszyscy chcą być jej odbiorcami. Druga sfera to ludyczne zabawy, których też niektórzy potrzebują - stwierdza Robert Łucka, dyrektor wydziału administracji budowlanej ratusza, architekt miejski. - Dwa lata temu basen stał na płycie Starego Rynku, który jest przecież bardziej reprezentacyjny niż ulica Gdańska. Teraz Rynek jest rozkopany, więc basen postawiono w innym miejscu. Właściciele chcieli ustawić go na Mostowej, ale na to nie wyraziliśmy zgody - mówi Robert Łucka. - „Rywal” to dopiero jest dla mnie ból przestrzenny - dodaje architekt miejski.
- I dlatego obok niego postawiliście dmuchany basen? - pytamy.
Dyrektor Łucka jedzie na miejsce, o którym rozmawiamy, przyjrzeć się basenowi z bliska. - Przyznam, że myślałem, że jest tam jakaś apokalipsa, jakiś Armagedon - mówi po powrocie. Jego zdaniem, nie jest najgorzej. - Pewnie, że każdy chciałby mieć u siebie fontannę Di Trevi. Jednak to miejsce sprawia mieszkańcom radość, to właśnie kwestia ludyczna, o której mówiłem. W mieście zawsze były jarmarki, na których występowali rozmaici kuglarze czy baby z brodami. Chcieliśmy ten plac trochę ożywić, dlatego z jednej strony, obok Rejewskiego, stworzyliśmy oazę zieleni, po drugiej stronie jest niebieski basen. Mam nadzieję, że da on trochę radości mieszkańcom. Estetykę odłożyliśmy chwilowo na bok. Gdyby basenu nie było, byłaby tu martwa przestrzeń. Zresztą nie jest on tutaj na zawsze - mówi Robert Łucka.
Czy wiesz, że...
- Fontanna Di Trevi - barokowa fontanna, znajdująca się w Rzymie, jedna z najbardziej znanych na świecie. Jej front przypomina fasadę budynku, ma 20 metrów szerokości i 26 metrów wysokości. Centralną postacią jest Neptun. Wodotrysk budowano w latach 1735-1776. Autorem projektu jest Nicollo Salvi, który nie doczekał końca jej budowy.