Do likwidacji produkcji przyczyniło się embargo, jakie Unia Europejska i USA nałożyły na Iran. Główny odbiorca kryształów z tego kraju w ramach odwetu, zerwał umowę z inowrocławskim zakładem.
<!** Image 3 align=none alt="Image 183890" sub="Kiedy w ubiegłym roku po przerwie na nowo popłynął gaz i rozpalono piece do huty powróciła nadzieja">Syndyk masy upadłościowej Grzegorz Floryszak z Bydgoszczy jeszcze dwa tygodnie temu w rozmowie z „Expressem” był pełen optymizmu na utrzymanie produkcji w hucie szkła „Irena”. Ostatnie wydarzenia na światowej scenie politycznej w postaci sankcji dotyczących wstrzymania zakupu ropy nałożonych na Iran przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, zniweczyły jednak te nadzieje.
<!** reklama>- Od dwóch dni wręczam wypowiedzenia dwustu pracownikom „Ireny” i zamykam hutę. Na wieść o embargu nasz kontrahent z Iranu zastosował reperkusję odwetową i od razu zerwał z nami umowę. Do tego kraju wysyłaliśmy 80 procent produkcji kryształów. Zaledwie 20 procent trafia na rynki europejskie. Utrzymywanie w takiej sytuacji produkcji oznaczałoby generowanie strat – tłumaczy swoją decyzję syndyk masy upadłościowej, Grzegorz Floryszak.
Pracę traci dwieście osób, bo tyle obecnie zakład zatrudnia. Około 180 pracowników dostanie wypowiedzenia na koniec stycznia, pozostali pożegnają się z firmą w lutym.
Syndyk nadal zamierza sprzedać zakład w Inowrocławiu w drodze przetargu. Poprzednie próby okazały się nieskuteczne. Najpierw potencjalnych inwestorów odstraszała wysoka cena, gdyż majątek wyceniono na prawie 40 milionów złotych. W grudniowym przetargu, który miał się odbyć przed świętami, zakład można było nabyć za połowę tej sumy, ale potencjalnym nabywcom nie udało się pozyskać kredytów.
- Myślę, że w lutym dojdzie już do sfinalizowania transakcji. Kupnem huty zainteresowanych jest trzech polskich inwestorów. Ostatniego słowa nie powiedział też Irańczyk, który do tej pory był naszym głównym kontrahentem. Mimo że zerwał z nami umowę na odbiór kryształów, to zapowiedział, że zamierza przyjechać na rozmowy pod koniec stycznia – mówi syndyk.
Najbardziej załamani zaistniałą sytuacją są pracownicy.
- Ta informacja o zamknięciu zakładu spadła na nas, jak grom z nieba. Od kilku lat wracając do domu po pracy, nie nikt nie wie, co będzie jutro. Teraz znów czekają nas trudne chwile – narzekają hutnicy Ireny.
Syndyk nie zamierza obniżać ceny wywoławczej w kolejnym przetargu, mimo wstrzymania produkcji. Zakład zostanie więc wystawiony na sprzedaż za 20 milionów złotych.
Polscy inwestorzy z Warszawy, Radomia oraz z okolic Inowrocławia nadal są zainteresowani nabyciem nieruchomości i prowadzą negocjacje z bankami na temat zabezpieczenia kredytów.
