Z drugiej strony, nie sądzę, by rząd przystał na tak wysoką podwyżkę, jakiej domagają się egzaminatorzy. Fakt, mamy ciężkie czasy, ale mimo wszystko 1,5 średniej krajowej to sporo, dużo więcej niż dostają teraz. Domyślam się jednak, że żądanie, jak to zwykle bywa, zostało skrojone powyżej rzeczywistych oczekiwań, żeby było z czego spuścić podczas negocjacji.
Szkopuł w tym, że żadne negocjacje się teraz nie toczą. Egzaminatorzy nie chcą już rozmawiać z wiceministrem wyznaczonym do negocjacji, a sam minister infrastruktury nie kwapi się, by zastąpić swego zastępcę. Być może jest to tylko gra na zwłokę, na zmęczenie przeciwnika. Wobec tego prawdopodobne jest, że protest polegający na składaniu przez egzaminatorów zwolnień lekarskich i niestawianiu się na egzaminach potrwa. W niektórych WORD-ach odbywa się to tak, że egzaminuje się jedynie kandydatów na zawodowe prawo jazdy, by mogli podjąć pracę. I to chyba jest najbardziej humanitarna forma tego protestu. Dobrze byłoby, gdyby egzaminatorzy we wszystkich WORD-ach tak postępowali.
