Problem w tym, że wydarzenie miało miejsce na dojeździe do pierwszego łuku i sytuacja nadawała się do powtórki w czwórkę. Sędzia tłumaczył, że „Chudy” zmienił linię jazdy. To prawda, ale od dawna nie obowiązuje już przepis, który nakazywał podróżowanie swoim torem aż do 30. metra po starcie.
Gdyby iść tokiem rozumowania Marka Wojaczka, powinniśmy zabronić żużlowcom startującym z czwartego pola „zakładania się” na rywali. Gdyby bowiem którykolwiek z jego przeciwników w tym momencie upadł, zawodnik ruszający spod płotu zostałby od razu wykluczony.
Jak widać Marek Wojaczek ma swoją wizję żużlowych przepisów...