[break]
Jeszcze niedawno sprzedaż alkoholu zablokować mogła nawet rada osiedla, jeśli nie wydała zgody na prowadzenie punktu jego sprzedaży na osiedlu. Teraz niewielki wpływ na handel nawet najmocniejszymi trunkami ma prezydent miasta.
Nie podobało się to Związkowi Miast Polskich, który już rok temu domagał się zmian w tym zakresie. Obecnie jedyne ograniczenie polega na limitowaniu zezwoleń na sprzedaż alkoholi, przy czym piwa i wina sprzedawać można niemal w każdym sklepie spożywczym.
- Bardzo podoba mi się pomysł przekazania władzy w ręce samorządów, co zrobią z takim prawem radni, zależy już od nich. O takie ograniczenia mocno walczył prezydent Sopotu, który widział, co dzieje się na Monciaku opanowanym w sezonie przez pijane osoby - mówi poseł Michał Stasiński z Nowoczesnej.
- Jestem za ograniczeniem sprzedaży alkoholu, mówi się, że w Bydgoszczy jest więcej sklepów z alkoholem niż w całej Norwegii. Warto wziąć pod uwagę, że do wielu zdarzeń nie doszłoby, gdyby ludzie byli wtedy trzeźwi. Tym bardziej że wiele osób zamiast chilloutu czuje po alkoholu agresję - uważa poseł.
