Trudno mi powiedzieć, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Anna Bańkowska zasiadała w Sejmie od roku 1989, była jednak w tamtym okresie inowrocławianką i to z tym miastem kojarzyliśmy ją najbardziej tu, w Bydgoszczy. Jednak z biegiem lat bywała u nas coraz częściej, aż w końcu podjęła decyzję o przeprowadzce. Od tej chwili zyskaliśmy bydgoską posłankę, która znakomicie nas reprezentowała w kolejnych kadencjach Sejmu. Co takiego ma w sobie pani Ania, że zawsze zdobywała zaufanie wyborców, zawsze budziła szacunek nawet wśród rywali, zawsze chętnie zwracali się do niej dziennikarze? Po pierwsze - wiedza i kompetencja. Każdy, kto chociaż minutę posłuchał posłanki ten wie, że zna się na rzeczy i jest wysokiej klasy ekspertem. Wypowiada się publicznie tylko na te tematy, na które ma coś do powiedzenia. Przeciwieństwo tak modnych dzisiaj znawców od wszystkiego, czyli od niczego. Po drugie - urok osobisty i wdzięk. Pani Ania wnosi zawsze do dyskusji trochę kobiecego ciepła, potrafi tonować wrogie nastroje rywali, kiedy trzeba zażartować, a kiedy trzeba - przedstawić swoje racje stanowczo, jednak z klasą. Po trzecie - szacunek dla przeciwników. Nigdy nie słyszałem, żeby wypowiadała się o kimkolwiek w sposób pogardliwy, używała argumentów ad personam. Po czwarte - poważne traktowanie wyborców. Czy ktoś jest w stanie policzyć ilość dyżurów, spotkań, załatwionych spraw przez posłankę? Nie sądzę. Mój znajomy zawsze wspomina, jak Anna Bańkowska osobiście interweniowała w sprawie jego dziadka w Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić w takiej roli innego posła. I piąty, najważniejszy z powodów. Pani Ania jest dobrym człowiekiem. Uczciwym, wrażliwym i zwyczajnie dobrym. Pani poseł, bardzo dziękuję za te 25 lat. Będzie mi pani brakowało w Sejmie i w polityce, chociaż rozumiem w pełni tę decyzję. Do dzisiejszej polityki ze swoją klasą, poziomem, profesjonalizmem zwyczajnie pani nie pasuje. Również z tego powodu to bardzo smutne pożegnanie.
Dziękuję bydgoskiej posłance
Wojciech "Szczapa" Romanowski

Wojciech „Szczapa” Romanowski
Polityka nie znosi sentymentów. Ale czasem warto złamać tę regułę, a nawet trzeba. Zakończenie kariery poselskiej przez Annę Bańkowską bez wątpienia jest wystarczającym pretekstem.