Telefony posłów PiS milczą jak zaklęte, a jeśli już ktoś obiera, to nie chce komentować słów klubowej koleżanki posłanki Joanny Borowiak wypowiedzianych do marszałek Witek: "Trzeba anulować, bo my przegramy".
To Cię może też zainteresować
- Analizujemy obecnie wszystkie dostępne nagrania - mówi poseł Tomasz Lenz (KO). - W jednym szef kancelarii Sejmu zwraca się do marszałek Witek słowami: "głosowanie zostało zakończone", czyli wszyscy oddali głosy! Sprawa jest rozwojowa. Wygląda na to, że zostało złamane prawo. Po tym, jak głosowanie ustami szefa kancelarii Sejmu zostało zakończone, pani Witek powinna ogłosić wyniki głosowania, czego nie zrobiła. Możliwe, że skasowała wyniki głosowania i obecnie nie są one już dostępne. Nasz klub parlamentarny zbiera podpisy pod wnioskiem o odwołanie marszałek Witek w związku regulaminu Sejmu, w naszej opinii także złamaniem prawa i dobrych zasad, które przywoływała, kiedy była powoływana na funkcję marszałka. Obiecywała wtedy, że będzie przestrzegała regulaminu Sejmu i zasad prawa.

Poseł Lenz dodaje, że na jednym z nagrań widać, a posłowie opozycji mają ich więcej, bo każda komórka ma kamerę, a także kamery Sejmowe rejestrują wszystko, widać jak Jarosław Kaczyński mówi: "anuluj".
CZYTAJ TEŻ | Skandal w Sejmie w trakcie głosowania ws. nowych członków KRS. Posłanka Joanna Borowiak z PiS: "Trzeba anulować, bo przegramy"
- Będziemy to wszystko wyjaśniać - zapewnia poseł Lenz. - To nie jest koniec tej sprawy, a dopiero jej początek.
Gdzie jak gdzie, ale w Sejmie powinny obowiązywać przecież jakieś standardy.
- Decyzja marszałek Witek nie trzyma się standardów - komentuje prof. Kazimierz Kik, politolog - ale trzyma się rzeczywistości. Kiedy ma się większość w Sejmie, to zawsze można uzasadnić konieczność powtórzenia głosowania. Standardy obowiązują okolicznościach, w których obowiązuje minimum kultury politycznej. A nasza klasa polityczna ma niski poziom kultury politycznej, co potwierdzają najróżniejsze sondaże. Dzisiejsze partie polityczne są rodzaje pospolitego ruszenia ludzi nieprzygotowanych merytorycznie, często i intelektualnie, do pełnienia funkcji reprezentantów społeczeństwa. Politykom brakuje podstawowej wiedzy, to są oczywiście ludzie wykształceni, ale fizyk, historyk czy etnograf to jeszcze za mało do pełnienia państwowych funkcji związanych z ustawodawstwem. Brakuje im wiedzy o mechanizmach funkcjonowania państwa, nie mówiąc już o etosie polityka.
