Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor ds. medycznych w Centrum Onkologii w Bydgoszczy o raku prostaty

Grażyna Rakowicz
Robot da Vinci to specjalistyczne urządzenie wykorzystywane do operacji różnego rodzaju nowotworów.
Robot da Vinci to specjalistyczne urządzenie wykorzystywane do operacji różnego rodzaju nowotworów. Andrzej Szkocki/Polska Press
Jeżeli mamy podchodzić do sprawy poważnie, a jak najbardziej tak chcemy - to nie możemy opierać tych zabiegów na jednym lekarzu i zespole, który je wykonuje. Dlatego, drugi zespół urologiczny już się szkoli i operacje raka prostaty robotem da Vinci, zacznie wykonywać od lutego 2023. Szkoli się też zespół chirurgii onkologicznej, do zabiegów raka odbytnicy. A zespół chirurgii klatki piersiowej - do operacji raka płuca. I szkoli się jeszcze zespół z oddziału ginekologii, on z kolei wykorzysta możliwości robota da Vinci w operacjach raka trzonu macicy - mówi dr n. med. Krzysztof Kamecki, dyrektor ds. medycznych w Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Robot da Vinci pojawił się w bydgoskim Centrum Onkologii w październiku 2022 roku. Pacjenci z rakiem prostaty korzystają z niego chętnie?
Nawet bardzo chętnie, bo dzięki da Vinci pacjenci nie czekają na zabieg w kolejce zbyt długo. Do końca 2022 roku takich robotowych operacji wykonaliśmy 58 a to oznacza, że leczyliśmy 35 proc. więcej pacjentów niż w listopadzie i grudniu 2021 roku. Tak jak obiecałem, wszystkich zoperowaliśmy w szybkim terminie. Byli to głównie mieszkańcy Kujawsko-Pomorskiego i Pomorskiego. Choć także z Warmińsko- Mazurskiego, Wielkopolskiego czy Zachodniopomorskiego. Pacjenci z naszego województwa – zanim do nas trafili, musieliby - od rozpoznania, czekać na leczenie operacyjne w innych szpitalach do kilkunastu tygodni. Pacjenci z innych województw informowali nas, o jeszcze dłuższych kolejkach. Niektórzy z nich oszczędzali pieniądze na zabieg robotowy komercyjny, który kosztuje około 40 tys. zł. Rekordzista zwlekał z rozpoczęciem leczenia pół roku i dopiero informacja, że może zostać zoperowany - i to bezpłatnie w Centrum Onkologii w Bydgoszczy, gdzie operacje robotem da Vinci są objęte refundacją NFZ, przekonała go do rozpoczęcia leczenia. Niektórzy pacjenci zwlekali z decyzją, bo słyszeli o przewadze operacji robotowej ale nie mieli do niej dostępu, więc obawiali się skutków operacji klasycznych i laparoskopowych.

A co głównie przekonuje pacjentów do tych robotowych zabiegów?
Pacjenci zwykle już wiedzą, że zabieg chirurgiczny wykonywany robotem da Vinci – w tym przypadku raka prostaty, ma mniejszą inwazyjność i wyższą jakość. Pobyt w szpitalu jest krótki, ból po zabiegu znacznie mniejszy, powrót do normalnego życia - szybki.

To co konkretnie daje pacjentowi zabieg raka prostaty, metodą da Vinci?
Podczas takiej operacji możemy delikatnie i precyzyjnie operować w pobliżu struktur anatomicznych, które są kluczowe dla trzymania moczu i funkcji seksualnych. W czasie operacji klasycznych lub laparoskopowych, narzędzia nie są w stanie zapewnić takiej precyzji, uwidocznienie struktur anatomicznych jest ograniczone, a to niekorzystnie przekłada się na ryzyko nietrzymania moczu i skalę zaburzeń seksualnych.

Operację robotem da Vinci wykonano i co dalej czeka pacjenta?
Po operacji musimy zobaczyć pacjenta po 3, 4 tygodniach. Ponieważ wszystko, nawet najdrobniejszy fragment tkanki usunięty w czasie operacji, trafia na badanie mikroskopowe, histopatologiczne – wynik tego badania musimy omówić z pacjentem i zaplanować dalsze postępowanie. Na podstawie tego wyniku oceniamy rokowanie co do wyleczenia nowotworu, które w tych niskich stopniach zaawansowania jest bardzo dobre. W ciągu 10 lat – aż 80 proc. pacjentów nie doświadczy nawrotu nowotworu. Jednak wraz ze wzrostem zaawansowania raka, w stopniach III i IV mówiących o tym, że nowotwór przekroczył anatomiczne granice prostaty i nacieka otaczające tkanki, rokowanie jest mniej korzystne, ale dobra opieka onkologiczna może dalej uratować życie pacjenta. Niestety, w każdym stopniu zaawansowania - również niskim istnieje ryzyko, że doszło do powstania przerzutów raka. Te kilkumilimetrowe, mogą nie być widoczne w trakcie diagnostyki przed operacją, bo czułość metod obrazowania nie jest 100 - procentowa. W takiej sytuacji dopiero po kilku miesiącach, gdy przerzuty osiągną wielkość wykrywaną w czasie badań, mamy szansę je rozpoznać i dostosować do nich leczenie. Dlatego pacjentów, po radykalnych operacjach musimy mieć pod ścisłą kontrolą przez nawet 10 lat i w razie podejrzenia nawrotu raka – sprawnie przeprowadzić diagnostykę.

Jaką konkretnie?
W zależności od sytuacji zdrowotnej pacjenta wykonujemy rezonans magnetyczny, tomografię komputerową lub pozytonową tzw. PET. Jednak większość pacjentów po operacji - z dobrym rokowaniem, nie będzie potrzebować tych badań. Jeżeli w ciągu pierwszych dwóch lat po operacji marker nowotworowy PSA jest prawidłowy a pacjent nie podaje niepokojących dolegliwości – możemy optymistycznie pacjenta uspokoić. Bo jeśli - w tym czasie, nie pojawi się podejrzenie wznowy raka to jest mało prawdopodobne, aby w kolejnych latach do niej doszło. Jednak czujność onkologiczną musimy zachowywać stale. Pacjenta po operacji raka prostaty, dopiero po 10 latach - bez podejrzenia nawrotu, możemy uznać za wyleczonego. Czyli potrzebujemy do tego 10 lat tej szczęśliwej obserwacji.

Rozumiem, że po wycięciu komórek nowotworowych z gruczołu krokowego marker PSA spada do zera?
Powinien zbliżyć się do wyniku zerowego. Badania laboratoryjne nigdy nie wskażą absolutnie zerowego poziomu tego markera, ponieważ może on być w śladowych ilościach produkowany w zdrowych tkankach, także poza prostatą. O dobrym rokowaniu, świadczy pooperacyjny wynik PSA poniżej 0,200 ng/ml. W pierwszym i drugim roku po leczeniu, kontrolujemy go co kwartał. Jeżeli wyniki są prawidłowe, to w trzecim i czwartym roku badania poziomu PSA wykonujemy, co pół roku. Jeżeli w tym czasie pacjent czuje się dobrze, ma dobre wyniki - to w następnych latach, wystarczające mogą być badania wykonywane raz w roku.

A jeśli marker PSA pójdzie znowu w górę, to co wtedy?
To zmieniamy plan leczenia, bo podejrzewamy nawrót nowotworu i kierujemy pacjenta na badania, które pomogą wskazać jego lokalizację. Zdarza się, że badania przedoperacyjne nie sugerują istnienia przerzutów, dają informację o obecności nowotworu ograniczonego do prostaty. Tymczasem już doszło do powstania pojedynczych mikroprzerzutów - zbyt drobnych, aby były one widoczne w badaniach. Pomimo optymistycznego wyniku histopatologicznego usuniętej prostaty i węzłów chłonnych, u części pacjentów - po kilku czy kilkunastu miesiącach, może ujawnić się przerzut na przykład w węźle chłonnym.

I co wówczas?
Przede wszystkim – nawrót raka prostaty nie przekreśla szansy pacjenta na całkowite wyleczenie. To nadal pozostaje naszym celem. Jeżeli badania wskażą ognisko przerzutowe w węźle chłonnym miednicy – w pierwszej kolejności zastanawiamy się nad możliwością leczenia chirurgicznego. W celu precyzyjnego zaplanowania zakresu operacji, kierujemy pacjenta na badanie rezonansu magnetycznego lub PET. To drugie badanie w pewnych sytuacjach ma przewagę, zwłaszcza z radiofarmaceutykiem PSMA, który jest specyficznie powiązany z komórkami prostaty. W naszym Centrum to badanie nie jest jeszcze objęte refundacją NFZ, ale współpracujemy z trzema ośrodkami w Polsce, w których pacjenci mogą je wykonać bezpłatnie.

Da Vinci czeka na pacjentów z rakiem prostaty także w tym roku…
Pacjent z rakiem prostaty, ze skierowaniem lub kartą onkologiczną DILO będzie w Centrum zawsze traktowany ze szczególną troską, bez względu na to, z jakiego miasta w Polsce do nas dotrze. Spodziewam się, że w 2023 wykonamy w bydgoskim Centrum Onkologii przynajmniej o 1/3 więcej operacji raka gruczołu krokowego niż w 2022 roku. Już obserwujemy zwiększony napływ pacjentów, zainteresowanych leczeniem operacyjnym da Vinci i dostosowujemy naszą organizację pracy, do tych zwiększonych potrzeb. Osobiście mam nadzieję, że dzięki temu uda się nam wreszcie odwrócić niekorzystny wskaźnik śmiertelności z powodu raka prostaty, który dla naszego województwa jest jednym z najwyższych w Polsce.

W Centrum Onkologii zabieg raka prostaty, jak na razie, wykonuje pan doktor z zespołem...
Jeżeli mamy podchodzić do sprawy poważnie, a jak najbardziej tak chcemy - to nie możemy opierać tych zabiegów na jednym lekarzu i zespole, który je wykonuje. Dlatego, drugi zespół urologiczny już się szkoli i operacje raka prostaty robotem da Vinci zacznie wykonywać od lutego 2023. Szkoli się też zespół chirurgii onkologicznej, do zabiegów raka odbytnicy. A zespół chirurgii klatki piersiowej – do operacji raka płuca. I szkoli się jeszcze zespół z oddziału ginekologii, on z kolei wykorzysta możliwości robota da Vinci w operacjach raka trzonu macicy.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dyrektor ds. medycznych w Centrum Onkologii w Bydgoszczy o raku prostaty - Gazeta Pomorska