Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogi pod Bydgoszczą - kiedy, jeśli nie teraz...

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Wypadek przed skrzyżowaniem w Stryszku. Długo tu postoimy...
Wypadek przed skrzyżowaniem w Stryszku. Długo tu postoimy... Arkadiusz Wojtasiewicz
Jeszcze tak nie było, by stanowisko szefa i wiceszefa tej samej sejmowej komisji zajmowali dwaj bydgoszczanie. W dodatku jest to ciało bliskie nam niczym koszula: Komisja Infrastruktury. A infrastruktury nasz region łaknie jak kania dżdżu. Lotniczej, wodnej, kolejowej i chyba najbardziej drogowej.

Mało tego, szef komisji (Paweł Olszewski, PO) oraz jego zastępca (Piotr Król, PiS) rozpoczęli swoje działania w niezłej komitywie. Olszewski „liczy na dobrą współpracę na rzecz niepolitycznych, a istotnych z punktu widzenia mieszkańców Bydgoszczy i całego regionu kwestii”. Król lubi podkreślać, że jego pierwszą partią jest Bydgoszcz. Nie ma co, odważne stwierdzenie. Ciekaw tylko jestem, co by jego głosiciel zrobił, gdyby jego druga partia nakazała mu realizować coś nie po myśli partii pierwszej...

Mniejsza o to, nie chcę szukać ognia tam, gdzie na razie nawet nie dymi. Ważne jest to, że dzięki sejmowym awansom Olszewskiego i Króla rysuje się szansa na nadrobienie części opóźnień z poprzednich lat. No bo kiedy, jak nie teraz. I w tym kontekście mniej się nawet obawiam, że Olszewski i Król w pewnej chwili będą musieli stanąć po przeciwnej stronie barykady. Bardziej studzi moje nadzieje „spowolnienie gospodarcze”. Warto też pamiętać, że szef i wiceszef sejmowej komisji to jednak nie minister i ich wpływ na bieżące decyzje rządu jest ograniczony. Mówiąc krótko: trzeba się spieszyć, nim kryzys i polityczne swary nie pokrzyżują planów budowy dróg. Dla Bydgoszczy i jej okolic priorytety się nie zmieniły. Należy skończyć budowę drogi S5 i rozpocząć S10.

Ten drugi cel wydaje mi się nawet ważniejszy. Inwestycję dopiero planowaną łatwiej wstrzymać niż budowę już zaawansowaną i tym swoim bezproduktywnym zaawansowaniem kłującą w oczy podróżnych. Poza tym na S5 rząd stoi już pod ścianą - czyli zagrożeniem utraty unijnego dofinansowania, gdyby drogi nie udało się ukończyć w nadchodzącym roku.

Krajowa „10” natomiast straszy nie tylko jako „droga śmierci”. Jej niewydolność i wąskie gardła na skrzyżowaniach - zwłaszcza pod Bydgoszczą: w Stryszku czy przy zjeździe do parku przemysłowego - to codzienne marnotrawstwo czasu, paliwa i ludzkich nerwów. To także coraz mniejszy komfort życia w miejscowościach, do których niczym do oaz czystości i spokoju uciekali z miasta bydgoszczanie. Brzoza, Prądocin, Olimpin, Przyłęki to przykład kilku miejsc z liczbą ludności, która w sumie złożyłaby się na małe miasteczko, gdzie samochody - także ciężarowe - od rana do wieczora stoją lub krążą stadami po uliczkach, próbując oszukać korki u zbiegu „10” i „25”.

A w przypadku budowy S10 nie tylko rząd trzeba zachęcić do działania. Partnerstwo publiczno-prywatne, w ramach którego ma powstawać ta droga, wydaje się rozwiązaniem arcybezpiecznym dla prywatnej firmy budowlanej. Przy tym rozwiązaniu bowiem partnerowi prywatnemu, który wybuduje drogę i przez 30 lat zadba o nią, państwo przez te lata będzie wypłacać wynagrodzenie, pokrywające ponoszone przez niego koszty wraz z marżą. Czyż można wyobrazić sobie solidniejszego partnera w interesach niż państwo? Teoretycznie nie, ale 30 lat to szmat czasu i na rolę królika doświadczalnego tej formuły niewielu szefów firm gotowych się odważyć.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera