"Roman Szuchewycz, kolaborant hitlerowski i dowódca ludobójczej #UPA na okolicznościowych kartkach, pieczątkach i znaczkach, wydanych na #Ukraina tuż przez polskim Narodowym Dniem Pamięci 11 lipca. Panowie @DmytroKuleba i @RauZbigniew, to też tylko "prywatne opinie"?" - napisał na Twitterze ks. Isakowicz-Zaleski, oznaczając w swoim wpisie również rzecznika MSZ Łukasza Jasinę.
"Stosunek prywatny i oficjalny do zbrodni popełnionych pod kierunkiem Romana Szuchewycza pozostaje niezmienny. Obowiązkiem każdego polskiego dyplomaty jest pamięć o tym" - odpisał rzecznik MSZ.
Na tym jednak wymiana zdań się nie skończyła. Jak zauważył duchowny, "obowiązkiem szefa MSZ, jako urzędnika niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej, jest reagować na wszelkie objawy antypolonizmu i znieważania pamięci Pomordowanych Polaków". "Dlatego Rodziny Ofiar czekają na notę dyplomatyczną lub oficjalne oświadczenie, a nie na pogaduszki na TT" - dodał Isakowicz-Zaleski.
Łukasz Jasina zapewnił, że "MSZ stale reaguje na przejawy kultu zbrodniarzy czy to na Ukrainie, czy w Rosji czy na Białorusi. Również w innych państwach". "Ponadto stale reaguje na przykłady kłamstw i manipulacji historycznych. Od tzw. "polskich obozów" do ostatnich kłamstw ambasadora Melnyka" - zaznaczył.
"Nasz stosunek do tego upamiętnienia był i pozostaje negatywny" - podkreślił rzecznik resortu spraw zagranicznych.
rs
