PRZECZYTAJ:Bydgoszcz: Będzie nowa opłata za "deszczówkę"
Nikt normalny nie będzie miał pretensji do włodarzy miasta, że nie przygotowali na przyszły rok podwyżek cen wody.
O ile jednak z obniżek stawki za ścieki można się już cieszyć, o tyle nowy haracz bardziej jest wkurzający. O podatku od deszczu mówiło się od lat. Banalnie rozumiany jako kasa od tego, co z nieba zsyła nam pogoda, sprytnie został wpleciony w system modernizacji bydgoskich kanałów ściekowych.
Tego, co pod jezdniami, nie widać, ale Wodociągi udowadniają, że stan techniczny tej pajęczyny jest daleki od ideału. Po prostu - sypie się. Więc skoro spada tam deszcz z naszych posesji, to trzeba będzie płacić...
Zdenerwował się trochę prezes bydgoskiego Portu Lotniczego, bo faktycznie - o nim jakby nikt nie pomyślał, a wody z lotniska - no i kasy - spłynie bardzo dużo. Nie pomyślano chyba także o wielu przedsiębiorcach, którym teraz woda z nieba ostro da po kieszeni.
Niby taki deszczyk, a po cichu w tle - gruba kasa.