Linię krytyki tego pomysłu marszałka dobrze oddaje tytuł reportażu Janusza Milanowskiego, który 9 grudnia opublikowano na portalu wyborcza.pl Bydgoszcz. Tytuł brzmi: „Jacht za 12 milionów zł, pełnomocnik oskarżany o niegospodarność i marszałek zaszczepiony przez księdza”.
Autor reportażu demaskuje m.in. to, że jacht tak naprawdę jest pełną gębą żaglowcem, o długości 30 m i ożaglowaniu o powierzchni 450 mkw. Z dokumentów ponoć wynika też, że choć nie było konsultacji społecznych w tej sprawie i nie odbyło się jeszcze głosowanie w sejmiku województwa nad sfinansowaniem wydatku na jacht/żaglowiec, to na przygotowania do budowy „Daru Kujaw i Pomorza”, jak się ma nazywać zwodowana za trzy lata jednostka, wydano już 960 tys. zł.
Ostrze krytyki „Wyborczej” trafia również w powołanego już przez marszałka pełnomocnika do spraw budowy jachtu. Został nim bydgoszczanin, Jerzy Gembara, doświadczony żeglarz, były komodor (czyli komendant wodnych przedsięwzięć) ZHP, były komendant Kujawsko-Pomorskiej Chorągwi ZHP i były szef harcerskiego ośrodka wodnego w Funce. Niestety, prócz pięknej przeszłości Jerzy Gembara ma dość przykrą teraźniejszość. Jest czarnym bohaterem rozliczeń ludzi z lilijkowego świecznika, które obecnie trwają w regionalnych strukturach ZHP. Elementem porachunków była zakończona negatywnymi wnioskami kontrola ośrodka w Funce, który w 2023 r., pod koniec rządów w nim Gembary, miał blisko milionowe zadłużenie.
Harcmistrz Maciej Sas, jeden z adwersarzy Gembary, wypowiadający się w reportażu „GW”, krytykuje nie tylko wybór pełnomocnika budowy jachtu/żaglowca, ale i jej ideę: „Sam fakt budowy jachtu za 12 mln zł i łożenie na jego utrzymanie prawie kolejnego miliona rocznie uważam za przejaw megalomanii wzorowanej na działaniach PiS. Za te pieniądze można sfinansować jednorazowo ok. 300 zabiegów in vitro i kilka każdego kolejnego roku. Jachtem popłynie garstka wybrańców”.
Trzeci cios trafia w źródło inspiracji marszałka do budowy jachtu/żaglowca. Był nim, o zgrozo!, ksiądz – Andrzej Jaskuła, proboszcz w Sośnie i pasjonat żeglarstwa, prowadzący Chrześcijańską Szkołę pod Żaglami. Swoistą kodą zamykającą reportaż w „Wyborczej” jest przypomnienie słabości do Kościoła, od lat okazywanej przez należącego do Platformy Obywatelskiej marszałka. Podsumuje ją ironiczna (a może złośliwa?) wypowiedź anonimowego „partyjnego kolegi” Piotra Całbeckiego: „Gdyby istniał PO-PiS, to Całbecki mógłby być jego kandydatem na prezydenta”.
Czego w reportażu Janusza Milanowskiego nie znalazłem? Przede wszystkim informacji o tym, że z 12 milionów złotych, które pochłonąć ma budowa „Daru Kujaw i Pomorza”, aż 85 proc. zrefundować ma Unia Europejska. Mieszkańców regionu ta „megalomania” marszałka kosztować będzie zatem 1,8 mln. To mniej więcej jedna dziesiąta kosztów budowy szkoły czy krytego basenu, na przykład takiego, jaki niedawno powstał w Bydgoszczy przy Zespole Szkół nr 8 na Miedzyniu.
Warto też zastanowić się, jak duża będzie liczba osób korzystających z jachtu/żaglowca. Harcmistrz Sas mówi o „garstce wybrańców”. W urzędzie marszałkowskim twierdzą natomiast, że na „Darze Kujaw i Pomorza” będzie można rocznie przeszkolić około 500 osób. A wśród wybrańców mają być też osoby z niepełnosprawnościami i seniorzy.
Zarzut klerykalnej inspiracji? Trudno to komentować. Gdyby jednak ów fakt miał być dużą przeszkodą, to na pewno znajdą się świeccy egzorcyści, by urok odczynić.
Wreszcie pełnomocnik Gembara. Tu zgadzam się z „Wyborczą”, że nie powinien firmować tej inwestycji, przynajmniej do czasu, gdy nie oczyści się z zarzutów o niegospodarność w Funce.
