Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy wolność się opłaca?

Redakcja
Bycie osobą niezależną i nieokiełznaną to oczywiście perspektywa ponętna. Tyle, że zwykle do czasu. Bo problem w tym, że życiowa niezależność to także koszty.

Z każdym rokiem wyższe. I przychodzi kiedyś taki moment, kiedy trzeba zacząć rachować, co też nam się bardziej opłaca.

Bohaterce "Z dala od zgiełku" też marzą się w życiu różne rzeczy. Niezależność, ale i na przykład poczucie bezpieczeństwa. Wielka miłość, ale i pozostanie kobietą wolną od związków z mężczyznami, które mogą w jakikolwiek sposób krępować samodzielność podejmowania decyzji... No a naszej bohaterce lekko nie jest, zważywszy na to, że żyje sobie w XIX-wiecznej Anglii. A to czasy, w których z niezależnością kobiety generalnie miały problem.

"Z dala od zgiełku" to ekranizacja prozy Thomasa Hardy'ego, twórcy powieści, w których motywy społeczne miksowały się z melodramatycznymi. A parę razy już się przekonaliśmy, że wpasowywanie XIX-wiecznych megapowieści w kino XXI wieku wychodzi tak sobie. I to nie tylko dlatego, że moda na takie klasyczne kino kostiumowe przetrwała tylko w niektórych publicznych telewizjach dla starszaków. I ta trudność wyłazi też niestety przy "Z dala od zgiełku", w którym w niecałe dwie godziny upchnięto wielowątkową historię, rozpisaną z rozmachem tamtej epoki. Mamy więc wrażenie, że akcja goni niemiłosiernie, a niektóre sceny aż by się chciało wygrać do końca, szczególnie, że akurat zdjęcia są urocze.

No a tak w ogóle to - poza pewnymi elementami - bardzo klasyczna adaptacja. Jasno kreśleni bohaterowie, równie jasno rysowane dylematy, które ze sobą niosą, chronologia... Sama opowieść poskładana jest zaś z motywów całkiem ciekawych i uniwersalnych oraz lekko telenowelowych. Ale o to możemy już mieć pretensje do pana Hardy'ego.

Oglądamy więc balladę o młodej dziedziczce sporej farmy, która postanawia sprawdzić się w męskim świecie i sama ją poprowadzić. Jako że jest urodziwa, ma adoratorów. Jeden to jej pracownik, kochający dziewczynę od lat, drugi to miejscowy bogacz, sympatyczny, ale nie budzący gorących uczuć, trzeci to namiętny żołnierz - utracjusz.

No i nasza panna musi wybierać, parokrotnie zresztą, bo los daje jej szansę za szansą. Pannę gra Carey Mulligan - i kradnie film reszcie towarzystwa. Trzej amanci pojawiają się właściwie po to, żeby panna miała nad czym się zastanawiać. cp

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!