Ja stwierdzam to z odległości około 50 metrów, przejeżdżając na rowerze drogą przy domu. Droga jest pusta. Nie trzeba być epidemiologiem, by stwierdzić, że zagrożenia nie stwarzam żadnego. A jednak gdyby w tym miejscu pojawił się policjant, to ja dostałbym słony mandat, a nie grupka na tarasie. Bo mnie samemu jeździć dla przyjemności i zdrowia nie wolno. Im natomiast pić na zdrowie i być może zakażać się wolno, bo to prywatna posesja.
Gdy zaraza już się rozkręcała, w Niemczech i Hiszpanii wolno też był wpuścić na stadiony przed meczami Ligi Mistrzów dziesiątki tysięcy kibiców futbolu. Dziś mówi się, że tifosi Atalanty Bergamo przywlekli wtedy epidemię do Walencji, a potem koronawirus już sam sobie poradził na Półwyspie Iberyjskim. Sporo w tym pewnie przesady, jednak ziarno prawdy też tam znajdziemy.
Do naszych dziennikarzy codziennie trafiają pytania: czy wolno być na działce ROD, czy wolno jechać na cmentarz, na ryby? Używajmy też własnego rozumu. Władza może nam zabrać pieniądze, wirus znacznie więcej.
