Jego kolejny wypad do kraju z ponad tysiącletnią tradycją chrześcijańską miał już wyglądać inaczej, bowiem zaledwie parę dni temu oficjalnie obwołano go królem Polski, a 25-lecie rozgłośni z Torunia, sławiącej imię jego matki na fonii oraz wizji, dodatkowo przepełniało jego serce radością.
Niestety, już sam przejazd Jezusa przez Bydgoszcz środkami komunikacji miejskiej, o których słyszał tak wiele dobrego, sprawił, że sprawy potoczyły się inaczej, niż zakładał. Nasz niecodzienny gość, tym razem w towarzystwie ludzi o ciemniejszej niż mieszkańcy grodu nad Brdą i Wisłą cerze, najpierw zmuszony był wysłuchać tradycyjnych dla naszego kraju słów powitania, paru uwag o kolorze skóry oraz pochodzeniu, a także popularnego w ostatnim czasie bojowego wezwania narodowych bojówek: „Ku...a, wracaj, ku...a, skąd przybywasz ku...a!”
Dość szybka interwencja -jak zeznał później na posterunku - ograniczyła eskalację przemocy ze strony napastników, których nieufność, jak poinformował dowódca gwardii, wynikaniekiedy z uzasadnionych i często podnoszonych obaw, iż przybysze mogą roznosić różne pasożyty i choroby. Inny życzliwy urzędnik, przepraszając za jedynie podstawową znajomość języka aramejskiego i wertując paszport Jezusa, przyznał, iż wszystko mogłoby się skończyć gorzej, gdyby odkryto żydowskie pochodzenia poszkodowanego.
Dalsze okoliczności tej wstydliwej dla naszego regionu historii spowija mgła tajemniczości, do końca nie wiemy, czy Jezus, dotarłszy do Torunia na uroczystości jubileuszowe Radia Maryja, powiedział: „Dlaczego i wy przekraczacie przykazanie Boże z powodu waszej tradycji? (…) I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże”. Pewnym natomiast może wydawać się przekaz, że opuszczając toruńskie zgromadzenie, rzekł: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem”. Ale jak było naprawdę, wie tylko Jezus, jeśli tu był...