Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Czułe słówka” przed salą rozpraw między oskarżonym a świadkiem w sprawie śmiertelnego pobicia na starówce

Jarosław Jakubowski
Oskarżeni Klaudiusz W. i Paweł B. na korytarzu mieli okazję zamienić kilka słów ze znajomkami
Oskarżeni Klaudiusz W. i Paweł B. na korytarzu mieli okazję zamienić kilka słów ze znajomkami Dariusz Bloch
Kumpel oskarżonych o śmiertelne pobicie Wojciecha C. na bydgoskiej starówce stwierdził, że niczego nie widział. Był to już ostatni świadek w tym bulwersującym procesie.

Sześciu policjantów doprowadziło wczoraj w południe dwójkę oskarżonych Klaudiusza W. ps. „Dzida” i Pawła B. ps. „Gruby” do sali rozpraw Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Zaostrzone środki ostrożności to rezultat wcześniejszych agresywnych zachowań oskarżonych. Do małej scysji doszło również wczoraj.

Przed salą rozpraw oczekiwał świadek Sebastian O. pseudonim „Gibon” vel „Gibson”. Sąd go wezwał, bo jeden z wcześniejszych świadków podał, jakoby miał on coś wspólnego ze skatowaniem Wojciecha C. Gdy „Gibona” zauważył ostrzyżony na zero „Dzida”, rzucił w jego stronę: „Co się tak szczerzysz, k...?”. W odpowiedzi usłyszał również wiązką zakończoną słowem na „k”. Po tej wymianie uprzejmości panowie zajęli miejsca w sali rozpraw.

Dwudziestoczteroletni „Gibon” z Bydgoszczy nie miał zbyt wiele do powiedzenia. - Kojarzę sprawę. Podtrzymuję wcześniejsze zeznania - stwierdził na wstępie.

- Czy wie pan coś na temat napadu? - spytał sędzia Andrzej Rumiński. - Nic - odparł świadek. Dodał, że zna oskarżonych, bo mieszkają na tym samym osiedlu. - Spotkaliśmy się parę razy towarzysko. Tamtej nocy bawiłem się na Starym Rynku, ale nie pamiętam takiej sytuacji. Byłem z Raulem B. i Duszanem O. Wiem, że Duszan miał jechać za granicę. Podczas zabawy nic się nie wydarzyło, nie doszło do żadnego pobicia, nikt nas nie zaczepiał, ani my nikogo. Nie pamiętam, kiedy się rozstaliśmy - zeznał niewysoki mężczyzna w dresie.

Okazało się, że świadek zna z widzenia brata zamordowanego Wojciecha C. Spotykał go w kasynie przy Gdańskiej. Widział się z nim dwa tygodnie po śmierci mężczyzny. Z odczytanych wczoraj zeznań Sebastiana O. złożonych wcześniej wynika, że brat pokrzywdzonego szukał pasera o ksywie „Jogi”, który nabył zegarek marki Gino Rossi skradziony feralnej nocy Wojciechowi C. - Nie podałem mu żadnych nazwisk. Wiem, że „Jogi” to Michał, mieszka na Zdunach. Słyszałem też, że złapali chłopaka w Mielnie, powiedział że miał telefon od „Jogiego”. Nic mi nie wiadomo o pobiciu na Starym Rynku - zeznał w śledztwie „Gibon”.

Dodał jeszcze, że feralnej nocy z 18 na 19 sierpnia 2012 roku bawił się z dwoma kumplami w „Cegielni” przy Długiej. Cała trójkę widać na jednym z nagrań z kamer monitoringu. Tej nocy klub odwiedził też Wojciech C., właściciel firmy poligraficznej, późniejsza ofiara.

To był już ostatni świadek w procesie. Sąd czeka jeszcze tylko na opinię psychiatryczną. Potem już tylko mowy stron i wyrok.

Kolejna rozprawa odbędzie się w lipcu. Oskarżonym grozi nawet 15 lat więzienia. Wczoraj sąd przedłużył im areszt o kolejne dwa miesiące, do połowy sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!