Co roku startuje w konkursach zaprzęgów konnych i zdobywa wysokie miejsca. W domu Stanisława Bociana z Sulinowa, od kiedy sam pamięta, zawsze był wóz i konie.
<!** Image 2 align=left alt="Image 3077" >- Jestem po prostu rolnikiem. Nikt w mojej rodzinie przede mną nie pasjonował się powozami, ale konie jak pamiętam, zawsze były w gospodarstwie. Zawsze były bryczka i wóz drabiniasty. I są nadal, choć ten ostatni licho się trzyma - przyznaje Stanisław Bocian.
Tak się jeździło
Na części pokazowej tegorocznego konkursu powozów w Lubostroniu, prowadzący, zapowiadając powóz Stanisława Bociana, długo nie mógł się nadziwić, że pan Stanisław każdego roku potrafi zaskoczyć najbardziej wyszukanym pojazdem. W tym roku przyjechał dawnym wozem służącym do prac polowych. Takimi wozami na kołach drewnianych rolnicy w Polsce jeździli jeszcze w połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Do dziś wykorzystuje się je na południu Polski, ale już po zamianie drewnianych kół na gumowe. Pan Stanisław do tego wozu zaprzęgnął aż cztery konie, co dawniej było potrzebne do ciężkiej pracy, np. do zwożenia słomy z pola. Pojazd został odrestaurowany tak dokładnie, że z boku znajdowała się przybita do burty tabliczka rejestracyjna — „Stanisław Bocian, Sulinowo, powiat żniński”. Takie „rejestracje” były obowiązkowe w dwudziestoleciu międzywojennym, a za ich brak można było otrzymać grzywnę.
Woli konie
Pasjonat zaprzęgów ma w przydomowym gospodarstwie imponującą, jak na nasz teren, hodowlę koni. Łącznie ze źrebakami jest ich czternaście. Konkurs w Lubostroniu to niejedyny, w którym startuje pan Stanisław. Większość tych imprez to imprezy amatorskie w Damasławku, czy w Wągrowcu. Właśnie w Wągrowcu w minioną niedzielę po konkursie zostawił wspomniany zaprzęg na cztery konie.
Z łezką w oku pan Stanisław wspomina czasy, kiedy wozem konnym można było jeździć po ulicy i nie być przeszkodą dla szybkich samochodów.
- Wolałbym jeździć końmi niż samochodem, ale jak człowiek jedzie pięć, czy dziesięć kilometrów na godzinę, to kierowcy są źli, że tak wolno i wyzywają. Zawsze kiedy mogę, jeżdżę zaprzęgiem z końmi - mówi Stanisław Bocian.
Pasjonat zabytkowych powozów z Sulinowa ma 62 lata. W Sulinowie mieszka od zakończenia II wojny światowej.