Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek człowiekowi Polakiem

Redakcja
Jak nauczają różni mędrcy, nieufność w życiu społecznym rozkłada nam Polskę. Pomny tych nauk, postanowiłem więc rodakom parę razy zaufać.

No i jak się skończyło? W sposób wiadomy, czyli smętnie, bo przecież taki człowiek ufny to łatwy cel, naiwniak i frajer. Jacek Bromski w swojej “Anatomii zła” pokazuje nam właśnie taką Polskę, w której nikt nikogo nie lubi, nikt nikomu nie ufa i każdy od każdego chce wyciągnąć, co się da. W której nienawidzi się bliźniego, jak siebie samego. Co jest zresztą zabawnym przeciwieństwem Polski z jego cieplutkich komedii o słodkiej prowincji, co to leży u pana Boga za piecem.

Tym razem pan Bromski pokazuje nam Polskę nie w konwencji komedii, ale kryminału, co jest nawet odważne, bo z kryminałami od paru dekad mamy problemy. I zwykle wychodzą nam one groteskowo. A Bromskiemu film wyszedł. Bo choć można się paru rzeczy przyczepić, to generalnie ogląda się “Anatomię zła” nieźle, a klimat tej pełzającej “polaczkowatości” , w której wszystko kosztuje, a nikt nie chce za nic płacić, też jest niczego sobie. Trochę irytujące jest tylko to posklejanie intrygi z wątków inspirowanych prawdziwymi historiami - a to procesem żołnierzy z Nangar Khel, a to zabójstwem generała Papały. Nawiązania mamy różne, ale inspiracje są w sumie tak luźne, że właściwie tylko przeszkadzają. Chyba, że potraktujemy to tylko jak kolejny publicystyczny prztyczek w wizję Polski z “Anatomii”. Nieco za dużo jest również opisów świata doczesnego w przemowach bohaterów - ten opis zdecydowanie lepiej wychodzi w towarzyszących akcji scenkach rodzajowych. Sam tytuł też lekko myli tropy, bo nieco przesadnie obiecuje nam docieranie do natury zła.

A oglądamy opowieść o zamachu na pewnego “grubego psa”, czyli jednego z szefów służb. Zlecenie od prokuratora, reprezentującego pana oligarchę (ach, te skojarzenia...) dostaje samotny wilk, który właśnie wyszedł z więzienia. Pan Lulek co prawda wygląda jak bieda-emeryt, ale to mistrz od zabijania. Tyle, że mistrz się zestarzał, więc potrzebuje młodego pomocnika.

Mistrza gra Krzysztof Stroiński. I to gra jak zwykle, czyli świetnie. Pan Lulek powierzchowność ma tak nijaką, jak tylko można - to w końcu w jego zwodzie atut niebywały - za to wnętrze refleksyjne i mroczne. Zresztą nie tylko pan Krzysztof wypada tu świetnie, bo Jacek Bromski jak zwykle trafił z obsadą. Pasują wszyscy, z naszym toruńskim Piotrem Głowackim na czele. A tak swoją drogą, jak wybieramy się na jakikolwiek polski film, to jednego możemy być dzisiaj pewni. Że gra w nim Piotr Głowacki.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!