Opowiadam o największym w Europie parku miejskim, o ośmiuset przeszło hektarach pięknej przyrody, ogrodzie botanicznym, zoologicznym, ścieżkach rowerowych, łyżworolkowych, stoku narciarskim, koniach, stawach, koncertach, plenerach rzeźbiarskich, zawodach sportowych i tak dalej.
Wiadomo, że trochę ubarwiam rzeczywistość, bo przecież nie będę rozpowiadał, że na przykład Ośrodek Rekreacji Konnej, obecnie w dzierżawie, to smutny obraz przewlekłego niedoinwestowania (żal patrzeć na zaniedbane budynki stajni). Nie będę również mówił, że scena na Różopolu pamięta czasy komuny. Albo nie powiem, że stok narciarski, o którym dzisiaj piszemy, owszem jest, ale tak stromy i krótki, że początkującemu strach zjechać, a doświadczonemu się nie opłaca, bo raz się odepchnie kijami i już jest na dole.
Zapomniałbym o parkingach. Są. Dlaczego by nie. Ale niech ktoś spróbuje zaparkować w słoneczny weekend... Tragedia za cztery złote.