Najbardziej surrealistycznym była obserwacja inkubatora, w którym leżał maleńki wcześniak. Na ściance sprzętu systematycznie... skraplała się para, a panie pielęgniarki wyrównywały temperaturę poprzez potrząsanie inkubatorem...
Nie trzeba mieć jednak tak traumatycznych wspomnień, by mieć wyobraźnię i właściwie ocenić wymiar grania WOŚP. Zatem nazywanie wczorajszej akcji „hecą” czy „cyrkiem” Owsiaka, jest - w mojej ocenie - obrzydliwe i, zwyczajnie po ludzku, nie fair. WOŚP nie gra dla żadnego sortu ludzi. Orkiestry potrzebujemy wciąż wszyscy.
PRZECZYTAJ:[WOŚP] Wielka orkiestra w tym roku zagrała głośno dla dzieciaków i „starszaków”