Bardziej praktycznym kłopotem wydają mi się higieniczne i organizacyjne zwyczaje, z którymi spotykamy się na basenach na co dzień. Kilka lat temu relacjonowałam wojenkę, którą z obsługą jednej z bydgoskich pływalni toczył szanowany chirurg.
PRZECZYTAJ:Problem higieniczno-kulturowy [NA PŁYWALNI]
Zaczęło się od jego szortów i kwestionowania regulaminowego przestrzegania higieny (!). I rozlało się, bo czyściutki pan doktor był też wnikliwym obserwatorem basenowej rzeczywistości. I naprawdę było o czym opowiadać...