https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co tu robisz, dziewczyno?!

Tekst: Katarzyna Bogucka, Fot. Archiwum Magdaleny Schab
Nie wystarczy zakryć włosów, ramion, nóg i założyć długiej sukni, by wtopić się w rzeczywistość Afganistanu. Trzeba zmienić myślenie i zapomnieć o europejskim poczuciu czasu. Magda to potrafi.

Nie wystarczy zakryć włosów, ramion, nóg i założyć długiej sukni, by wtopić się w rzeczywistość Afganistanu. Trzeba zmienić myślenie i zapomnieć o europejskim poczuciu czasu. Magda to potrafi.

<!** Image 2 align=right alt="Image 137853" sub="Magda Schab
w obiektywie kolegi z pracy, Niaza Ahmada Aziza. Przy tradycyjnym posiłku, kabulu palau, który Europejczykowi smakuje, ale do czasu... Z autorem zdjęcia Magda systematycznie kontaktuje się przez Internet. W Afganistanie tylko dwa procent społeczeństwa ma dostęp do tego medium.">Widz chce newsów. Na ekranie telewizora widać wybuchy, tłum ludzi, krew i kontyngenty wojska. Rzadko pokazuje się pokojowe przedsięwzięcia Polskiej Akcji Humanitarnej i pracę zaangażowanych Europejczyków.

Magdalena Schab z Bydgoszczy spędziła w Kabulu prawie rok. Bez fajerwerków i fleszy pracowała z tamtejszą ludnością. Co więcej, chce pracować dalej. Do tej pory, pod egidą Polskiej Akcji Humanitarnej, zorganizowała kursy komputerowe i nauki języka angielskiego. Dzięki niej naukę pobierało

ponad trzysta osób.

Zakup sprzętu, poszukiwanie nauczycieli wśród miejscowej ludności, negocjacje z szurą, czyli z radą starszych... Kawał dobrej i niełatwej roboty w warunkach nierzadko ekstremalnych.

<!** reklama>Świta. Około godziny czwartej Kabul zaczyna tętnić życiem. Słychać gwar w domostwach, przypominających pudełka zapałek. Ludzie wstają razem ze słońcem i z nim kładą się spać. Nie mają prądu, więc nie mogą żyć inaczej. Właśnie nawołują się do modlitwy. Po wspólnym „Allah akbar” (Bóg jest wszechmocny) czas na pierwszy posiłek, czyli

kabuli palau

- ryż z marchewką i z rodzynkami. Do tego warzywa, chleb. Kabulu to danie narodowe. Słodkawy ryż pojawia się na statystycznym afgańskim talerzu codziennie. Popija się go ukochanym napojem Afgańczyków - „Coca-Colą” lub zieloną herbatą z kardamonem. Jak takie „przysmaki” znosi wrażliwy, europejski żołądek?

<!** Image 3 align=left alt="Image 137853" sub="Dolina Pandższir - wysokie góry
i tylko jedna, mocno strzeżona, droga">Magdy organizm buntował się przez trzy pierwsze miesiące. Wylądowała w szpitalu. Na szczęście, choroba, jak sama przyszła, tak sama poszła. - To jest syte i tanie jedzenie, Afgańczycy nie mają pieniędzy na coś bardziej wykwintnego - broni kulinarnego zwyczaju pracownica PAH. Jest wegetarianką, Z klopsików i kebabu z baraniny podawanego z chlebem rezygnowała.

Magda jest

wiecznie uśmiechnięta.

<!** Image 4 align=right alt="Image 137853" sub="Na prowincji kobiety rzadko wychodzą z domów,
w Kabulu częściej, choćby na zakupy">Pozytywnie zakręcona. Zaprasza do niewielkiej kuchni w kamienicy na toruńskim osiedlu Bydgoskim. Z kranu kapie woda, żarówka świeci w przedpokoju, w piecyku szumi gaz. Cywilizowany świat. W Afganistanie rozmawiałybyśmy w zgoła innych warunkach. Tam przecież ciężko z prądem, wody dramatycznie brakuje, nie ma węzłów sanitarnych. Inny świat. Latem jest 40 stopni w cieniu i pełno kurzu. Lepiej nie rozpakowywać walizek, a książki chronić folią. Makijażu nie ma sensu robić. W powietrzu wiruje szary pył.

Magda ma krótkie włosy koloru ciemny blond (w Afganistanie strzygła się sama ze skutkiem raczej dość zabawnym). Jej oczy są bardzo wesołe. Ma 26 lat, w Polskiej Akcji Humanitarnej działa od 2004 r. Energiczna, zaangażowana. Skromna, ale z powerem. Kończy socjologię na UMK w Toruniu, zagłębiała się w stosunki międzynarodowe, przygotowuje się do pisania doktoratu o kapitale państwotwórczym Afganistanu. Jak ona to robi, że znajduje czas na tak intensywne studia?! Sprawia wrażenie delikatnej kobiety, a przecież udało jej się przetrwać w zdominowanym przez mężczyzn świecie Bliskiego Wschodu. Zaimponowała tamtejszej ludności. - Pytali, co ja tu robię, jak moja mama i tata zareagowali na taki wyjazd. Z czasem okazało się, że akceptują moją pracę dla nich, że doceniają ją, podziwiają, mimo, że jestem młoda i w dodatku kobietą...

<!** Image 5 align=left alt="Image 137853" sub="Woda w rzekach jest brudna, ale ludzie i tak ją piją...">Może długo i z przejęciem mówić o swojej działalności w Afganistanie, o samym kraju i jego obyczajach również. Jest tym bardzo zafascynowana. Opowiada nam o afgańskim weselu. Stopy i dłonie kobiet malowane są w tym dniu henną. Kobiety i mężczyźni (ci farbują włosy na ciemno i podobnie jak kobiety malują kreski na dolnych powiekach oczu - dla ochrony przed słońcem) tańczą w osobnych pomieszczeniach. Sale weselne są rozświetlone jak choinki. Obok jednej z takich „wedding hall” stoi wieża Eiffla...

Na początku swojej pracy na rzecz toruńskiego oddziału Polskiej Akcji Humanitarnej Magda chciała jechać do Czeczenii. Jako

wolontariuszka

uczestniczyła w akcjach edukacyjnych przez parę dobrych lat. Nabrała doświadczenia. Szkopuł w tym, że PAH zakończyła misję w Czeczenii. Więc Afganistan? Czemu nie. Rodzice byli zatrwożeni - znają ten kraj tylko z zastraszających relacji telewizyjnych. Ostatecznie nie zabraniali, ale nakazali ostrożność.

<!** Image 6 align=right alt="Image 137853" sub="Mężczyzna z czapce „masudce” (na cześć rewolucyjnego wodza Ahmeda Masuda) pilnie uczy się języka angielskiego. W Pandższirze na edukację ludzie czekają, chcą posyłać synów i córki do szkoły. Gorzej jest na południu. Talibowie palą szkoły za to, że uczą samodzielnego myślenia, Także za to, że uczą dziewczynki. Zdarzało się, że uczennice oblewano kwasem, a nauczycieli bito.">- Znałam język angielski, orientowałam się w projektach edukacyjnych, czegóż więcej chcieć? - mówi Magda. - Kupiłam długą suknię z długimi rękawami, chustę na głowę, bo bez tego ani rusz. I w drogę!

Trafia

do Kabulu

w prowincji Pandższir. Wita ją dolina o cudownych barwych, otoczona ośnieżonymi szczytami. Jest stosunkowo bezpiecznie. Magda się nie boi, bo wie, do których dzielnic nie wolno wchodzić ze względu na grasujące bandy. Na hasło: zakaz opuszczania domu, pracownicy organizacji humanitarnych zamierają w swoich czterech ścianach.

Dziewczyna odwiedza beneficjentów programu PAH - ponad sto kilometrów od Kabulu. Jest blisko zwyczajnych ludzi. Owszem, słyszy o zamachowcach-samobójcach, o terrorystycznych zamachach. Ludzie mówią, że najgorzej jest na południu kraju. Pewnego dnia Magda styka się z tym także w Kabulu - przed ambasadą Indii ktoś zdetonował potężny ładunek wybuchowy, prawdopodobnie Pakistańczycy załatwiali swoje porachunki z Hindusami. W całym mieście szyby zadrżały. Na ulicy leży ponad 50 trupów...

<!** Image 7 align=left alt="Image 137859" sub="Syn wypasa z ojcem owce. Pomaganie rodzicom jest obowiązkiem dzieci.">Wojna biegnie jednak swoim rytmem, a Magda ma na głowie swoje sprawy - edukację. Nie myśli o braku lodówki czy obsłudze pompy w studni. Musi załatwiać komputery, laptopy, rzutniki. Dostała na ten cel pieniądze z puli polskiego MSZ. Komputery są, gorzej z prądem. Ten miejski dostępny jest przez dwie - trzy godziny w ciągu dnia. Tylko ludzi zamożnych stać na drogie w utrzymaniu agregaty. Afgańczycy muszą zatem wykazać się inicjatywą. Kilka miasteczek zapowiada, że do końca roku postara się o małe elektrownie wodne. To duży postęp i jednocześnie własna inicjatywa. - I o to chodziło - twierdzi Magda. - Nie chciałam przyzwyczajać Afgańczyków do pomocy. Mówiłam: ja stąd wyjadę, wy zostaniecie i musicie żyć.

Zrobiła swoje i po dziewięciu miesiącach wróciła do kraju. W domowym zaciszu długo nie wytrzymała. Latem znów pojechała do Kabulu. Chciała sprawdzić, jak przebiega praca, którą wcześniej zaplanowała. - Poza tym, co tu dużo kryć, tęsknię za tym krajem... - wyznaje.

<!** Image 8 align=right alt="Image 137859" sub="W święta kobiety ozdabiają dłonie
i stopy malowidłami z henny">A ten kraj to

worek potrzeb bez dna.

Miejsca nie wystarczy, aby je wszystkie wymienić. Ubóstwo straszliwe, choroby... - Ale nie jest beznadziejnie, o nie! Denerwują mnie stereotypy, straszenie Afganistanem. Przecież ten kraj małymi krokami idzie do przodu. PAH nawiązała współpracę z tamtejszym departamentem edukacji. Afganistan ma narodowy plan naprawy, także plan edukacyjny, z którego wytycznych PAH korzysta.

Zadaniem Magdy było znalezienie wśród miejscowej ludności nauczycieli informatyki i języka angielskiego. Chodziło o szkolenie w trzech szkołach średnich (we wsi Wrocha w szkole średniej dla chłopców, w Kabazonie - dla dziewcząt, a w Sanganie - dla dziewcząt i chłopców) oraz we wspomnianym departamencie edukacji. Z informatykami nie było wielkiego problemu, ale z anglistami już tak, jest ich tutaj jak na lekarstwo, zwłaszcza wśród kobiet, a dziewczynek nie może przecież w tym kraju uczyć mężczyzna. Każdy wytypowany przez PAH nauczyciel musiał zyskać akceptację dyrekcji szkoły, lokalnej społeczności, wreszcie szury, rady starszych. Udało się. Zaczęto organizować kursy. Chłopcy oszaleli na punkcie komputerów. Dziewczynki były nieśmiałe, jak to dziewczynki pod tą szerokością geograficzną.

<!** Image 9 align=left alt="Image 137859" sub="Rolą kobiety jest bycie posłuszną żoną i matką. Uczy się tego od dziecka.">W Polsce Magda myśli intensywnie o doktoracie. Oczywiście, będzie musiała znów pojechać do Kabulu i już się z tego cieszy. - Pokochałam tych ludzi. Mają swoje zasady i przy tym wielkie poczucie humoru, wspaniale się z nimi pracuje - rozpromienia się dziewczyna. - Zero pośpiechu. Ja biegałam za nimi z tabelkami, wymuszałam niezbędne podpisy, a oni spokojnie zasiadali do obiadu.  I zawsze dzielili się wszystkim, co mieli na stole... 

W Afganistanie drobne radości przeplatają się z wielkim smutkiem. Największym problemem jest narodowa wojenna trauma. Betonowe poradzieckie blokowiska i wraki czołgów to nic. Boli zniszczona psychika tysięcy ludzi. Wielu nie jest w stanie samodzielnie odzyskać równowagę. Kto miałby im w tym pomóc?

<!** Image 10 align=right alt="Image 137859" sub="Kobiety wyszły z domu, aby porozma-wiać po angielsku. Wielki krok naprzód.">Fakty z Afganistanu

Magda zorganizowała:

  • kursy języka angielskiego i obsługi komputerów dla 325 uczniów i nauczycieli z 3 szkół średnich w prowincji Pandższir oraz dla 50 pracowników departamentu edukacji
  • zakup 33 komputerów dla szkół, 11 laptopów dla departamentu edukacji, a także paneli słonecznych, zasilających komputery energią elektryczną. 
  • 11 laptopów dla żeńskiego gimnazjum w Malaspie, w której 2 lata temu PAH wybudowała systemy grawitacyjne doprowadzające wodę do wsi ze źródła w górach.

Pomóżcie!

Akcja Edukacja

We wrześniu 2009 r. PAH rozpoczęła drugą edycję kampanii „Akcja Edukacja”. Jej celem jest zwrócenie uwagi na brak dostępu do edukacji w regionach dotkniętych konfliktami zbrojnymi oraz zebranie pieniędzy, które pomogłyby przeciwdziałać temu problemowi. Właśnie edukacja, jak twierdzi Janina Ochojska, prezes Polskiej Akcji Humanitarnej, jest jednym ze sposobów ograniczania skrajnego ubóstwa. PAH chce przekonać Polaków, że warto wesprzeć takie działania. Szczegółowe informacje: www.pah.org.pl

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski