Wczoraj Sejmik Województwa odwołał Włodzisława Gizińskiego (PO) z funkcji wicemarszałka. Odchodzący zasugerował publicznie, że marszałek jest nieuczciwy.
- Nawet w najlepszym towarzystwie trafia się czarna owca - skomentował do mikrofonu postawę Gizińskiego jego partyjny kolega - Krzysztof Sikora, przewodniczący sejmiku. Nie tylko jemu puściły nerwy.
<!** reklama left>Szeregi Platformy Obywatelskiej w regionie nie są już zwarte. Giziński uzasadniając swoją rezygnację oświadczył, że chciał pozostać wierny czterem zasadom. Po pierwsze: polityka kończy się na sali sejmiku, a nie wpływa na pracę Urzędu Marszałkowskiego. Po drugie i trzecie: procesy decyzyjne w sprawach wydatkowania pieniędzy na inwestycje oraz personalnych powinny być jawne. Po czwarte wreszcie, choć przy obsadzaniu stanowisk decydujący głos ma marszałek, członkowie zarządu winni mieć wpływ na politykę kadrową w podległych im jednostkach. - Ustaliłem z marszałkiem Całbeckim, że wyznajemy te same zasady. Zapewniłem go, że chcę z nim współpracować, ale marszałek odmówił - ogłosił Giziński.
Te słowa rozjuszyły partyjnych kolegów ekswicemarszałka, którzy zastanawiają się teraz, czy nie oczyścić swoich szeregów
- Włodzisław Giziński nie grał zespołowo. Spowalniał procedury i podejmowanie decyzji. Psychiatra, a nie potrafił porozumieć się z ludźmi - tłumaczył Krzysztof Sikora dziennikarzom w kuluarach.
Giziński tymczasem nabrał wody w usta i powtarzał, że nic ponad to, co ogłosił na sali, nie powie.
Marszałek Piotr Całbecki wnioskując o odwołanie zastępcy stwierdził, że przymierzał się do tego od kilku miesięcy.
Żarliwie i długo broniła Gizińskiego... opozycja, czyli sześciu radnych Lewicy i Demokratów. Prym wiodła radna Anna Bańkowska. - Nie przedstawiliście ani jednego argumentu za odwołaniem. Dlaczego? - pytała Całbeckiego. - Albo teraz jest pan do czegoś zmuszany, albo był pan 5 miesięcy temu, gdy powoływał pan zastępcę.
Ostatecznie wicemarszałka odwołano 23 głosami „za”. Sześciu radnych było „przeciw”, troje wstrzymało się. Nowym wicemarszałkiem wybrano Edwarda Hartwicha (PO), 52-letniego ekonomistę, radnego Rady Miasta Bydgoszczy.